Europejski eksperyment na rodzinie

Unia Europejska z każdym rokiem coraz szybciej i śmielej przeobraża się w gigantyczne laboratorium, w którym eksperymentuje się na setkach milionów ludzi – na skalę rzadko spotykaną w historii.

Aktualizacja: 04.08.2008 22:21 Publikacja: 04.08.2008 22:14

Jednym unijna biurokracja stara się wyrównywać szanse w produkcji bydła i czterech zbóż, innym – w dostępie do rynku produktów, usług i pracy, jeszcze innym – w dostępie do komputerów.

Ale naprawdę wielki eksperyment prowadzi się w Unii Europejskiej na rodzinie, w istocie próbując na nowo zdefiniować rolę mężczyzny i kobiety, męża i żony, ojca i matki. Każde z nich ma – wedle tej koncepcji – być po trosze jednym i drugim: mężczyzną i kobietą, mężem i żoną, ojcem i matką.

Z jednej strony eksperyment ten polega na zachęcaniu mężczyzn (między innymi za pomocą bodźców finansowych) do przejmowania coraz większej części obowiązków związanych z prowadzeniem domu, w tym zwłaszcza z wychowywaniem dzieci – na przykład poprzez wprowadzanie instytucji mniej lub bardziej obowiązkowego urlopu macierzyńskiego dla ojców.

Z drugiej strony euroeksperymentatorzy starają się coraz bardziej uprzywilejowywać pozycję kobiet na rynku. Temu ma służyć zatwierdzone właśnie przez Komisję Europejską rozporządzenie przewidujące, że kobieta, która utworzy nowe przedsiębiorstwo, będzie mogła przez pięć lat otrzymywać wsparcie finansowe na jego prowadzenie – w łącznej wysokości sięgającej nawet miliona euro! – o czym pisze dziś "Rzeczpospolita". To oczywiście świetna nowina – ale tylko dla rodzin utrzymywanych głównie przez kobietę, i fatalna nowina – dla rodzin utrzymywanych głównie przez mężczyznę. Albowiem to samo co jednych uprzywilejowuje, innych – w tym wypadku mężczyzn (i rodziny znajdujące się na ich utrzymaniu) – dyskryminuje. Albo zachęca do nieuczciwości – od rejestrowania na kobiety firm zakładanych przez mężczyzn aż po – w ekstremalnym przypadku – operację zmiany płci w celu utrzymania pozycji na rynku.

Czym się ten wielki eksperyment skończy? Miejmy nadzieję, że ostatecznym (uświadamianym lub nieuświadamianym) celem Unii Europejskiej nie jest jednak zmienienie kobiet w mężczyzn, a mężczyzn w kobiety. Bo i po co?

Reklama
Reklama

Jednym unijna biurokracja stara się wyrównywać szanse w produkcji bydła i czterech zbóż, innym – w dostępie do rynku produktów, usług i pracy, jeszcze innym – w dostępie do komputerów.

Ale naprawdę wielki eksperyment prowadzi się w Unii Europejskiej na rodzinie, w istocie próbując na nowo zdefiniować rolę mężczyzny i kobiety, męża i żony, ojca i matki. Każde z nich ma – wedle tej koncepcji – być po trosze jednym i drugim: mężczyzną i kobietą, mężem i żoną, ojcem i matką.

Reklama
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Relacje z Trumpem pierwszym testem, ale i szansą dla Nawrockiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama