Polacy nie chcą pustych obietnic Litwinów

Po raz pierwszy posłowie z Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego nie podpisali wspólnej deklaracji. To znak, że Polacy nie chcą już słyszeć pustych obietnic.

Publikacja: 10.05.2009 21:55

[b][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/05/10/co-z-ta-litwa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Niestety, w sprawach Polaków na Litwie przez 15 lat od podpisania traktatu polsko-litewskiego prawie nic pozytywnego się nie wydarzyło. Polskie nazwiska, o które się toczy jeden z nieśmiertelnych sporów, są najmniej ważne (choć to, że nadal pisze się je z litewska, jest symboliczne).

O niebo ważniejsze, bo stawiające pod znakiem zapytania przyszłość Polaków na Litwie, jest szkolnictwo polskie, coraz bardziej gnębione i podupadające. A o pół nieba ważniejszy jest zwrot ziemi Polakom na Wileńszczyźnie, który mógłby się stać podstawą ich awansu społecznego i ekonomicznego. Dzięki pieniądzom za ziemię swoich przodków w Wilnie i jego okolicach Polacy zerwaliby z wizerunkiem dzieci sprzątaczek i kierowców.

Ale chyba trzeba raczej pisać, że ten problem "był ważniejszy", bo nie bardzo jest już co zwracać – najcenniejsze grunty mają już zazwyczaj nowych właścicieli nie-Polaków.

Trudno zrozumieć, dlaczego na Litwie – której kolejni prezydenci, premierzy, ministrowie, przewodniczący Sejmu co chwila spotykali się z polskimi politykami – w resorcie oświaty wciąż unosi się duch byłego ministra Zigmasa Zinkevičiusa uważającego Polaków za spolonizowanych Litwinów, którym trzeba pomóc znowu stać się Litwinami.

W tym samym czasie, gdy słano polskim politykom uśmiechy i serwowano obietnice, ziemia należąca do Polaków trafiała w ręce Litwinów, a polskie szkolnictwo słabło. A my wciąż mówiliśmy: nie będziemy naciskać, zadrażniać, przecież jesteśmy dziesięć razy ludniejszym krajem. Najpierw czekaliśmy, aż Litwa otrząśnie się z radzieckiej spuścizny, a potem wstąpi do NATO i UE. I tak upłynęło kilkanaście lat.

Polscy politycy różnych opcji mówią teraz: dość. Otrzeźwieli albo obudzili się z kacem po tych wszystkich spotkaniach, które kończyły się oświadczeniami o wielkiej przyjaźni i strategicznym partnerstwie.

Miejmy nadzieję, że Litwini wyciągną z tego prawidłowe wnioski. I że nie skończy się na ostatecznym triumfie Moskwy.

[b][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/05/10/co-z-ta-litwa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Niestety, w sprawach Polaków na Litwie przez 15 lat od podpisania traktatu polsko-litewskiego prawie nic pozytywnego się nie wydarzyło. Polskie nazwiska, o które się toczy jeden z nieśmiertelnych sporów, są najmniej ważne (choć to, że nadal pisze się je z litewska, jest symboliczne).

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Kamil Kołsut: Czy Andrzej Duda trafi do MKOl i dlaczego Donald Tusk nie ma racji?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?