[wyimek][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/11/06/koniec-marzen-o-partnerstwie-z-litwa/]skomentuj na blogu[/link][/wyimek]
Okazało się, że państwo litewskie z natury jest niechętne odmiennościom narodowym. Niechętne do tego stopnia, że nie akceptuje w nazwiskach liter nieobecnych w alfabecie litewskim, takich jak "ń", "ü", czy "w".
Wynika to z piątkowej decyzji Trybunału Konstytucyjnego na Litwie. Decyzji ostatecznej. Niby nazwisko w wersji polskiej będzie można sobie wpisać do paszportu, ale nie na głównej stronie, nie tam, gdzie się go szuka, nie tam, gdzie przedstawia się światu swoją tożsamość. Tam będzie wyłącznie po litewsku. Prawdziwe nazwisko, zgodnie z litewską konstytucją, jest tylko po litewsku.
To jest smutna wiadomość nie tylko dla mniejszości polskiej na Litwie, choć pisownia nazwisk mniej ją niepokoi niż sprawy polskiego szkolnictwa czy zwrotu ziemi.
Także dla Polaków z Polski, polityków i publicystów, którzy wierzyli w partnerstwo polsko-litewskie. Przez kilkanaście lat mimo wszystko wierzyliśmy w obietnice składane przez polityków litewskich – od prezydentów przez premierów po posłów litewskiego Sejmu – że polskie nazwiska lada moment będą pisane po polsku, że to żaden problem, że to jakiś urzędnik coś tam blokuje albo są trudności techniczne.