Z tym garniturem musi być coś na rzeczy. Igor Zalewski nie bez podstaw nazywa Błaszczaka człowiekiem, który śpi w garniturze, czego dowodzi krótka choćby lustracja strony internetowej pana posła. Błaszczak na wsi, Błaszczak w mieście, Błaszczak w gabinetach i Błaszczak oddający krew (dla Polski rzecz jasna) – ujęcia różne, ale zawsze w garniturze! Wszystkiego 29 zdjęć.

Ale nie lekceważmy posła, który ujawnił po czterdziestce niesamowite talenty. Nie on jeden zresztą. Taki Marek Migalski odkrył, że nie jest już ornitologiem, lecz zapewne ptakiem. Elżbieta Jakubiak doszła do wniosku, że jest politykiem, a Mariusz Błaszczak właśnie dostrzegł w sobie ortopedę. Migalskiego, autora frazy, iż jest ornitologiem, który chciał sobie polatać, tłumaczy to, że już wcześniej zdrowo odleciał, ale to nie ten odlot, panie doktorze, nie ten.

Magister Błaszczak, występując w nowej roli, od razu odkrył natomiast, że Jakubiak to nie żaden polityk, lecz dyskopatka. To z tej dyskopatii bierze się u niej "niewłaściwa postawa". Nie wiemy, czy Błaszczak to zbadał organoleptycznie, w sensie okiem, czy też jakiś tomograf Elżbiecie Jakubiak zalecił, dość, że diagnozę postawił. I od razu, by przeciążoną posłankę odciążyć, zawieszono ją.

Badania nad postawą Jakubiak będą zapewne trwały, ale trzeba przypomnieć, że polityka zna podobne przypadki. Zapewne to przez awitaminozę tudzież ubogą dietę podobne wady postawy dotykały polityków komunistycznych. Padali więc jak muchy na odchylenie lewicowe (Zinowiew, Kamieniew), prawicowe (Bucharin) czy wręcz prawicowo -nacjonalistyczne (Gomułka, Spychalski). Jednak Błaszczakowi – historykowi z wykształcenia – warto przypomnieć, że specjaliści od leczenia odchyleń sami źle kończyli. I Jagoda, i Jeżow tracili wszak od tego wszystkiego głowy. Tak się też może skończyć wielka operacja zwierania szeregów.

I tylko szkoda byłoby pięknych garniturów Błaszczaka.