Jedno, czego nie można zarzucić rządowi, to braku konsekwencji. Zaledwie dwa miesiące temu Sąd Okręgowy w Kielcach orzekł, że "przewlekłe postępowania administracyjne i utrudnianie prowadzenia działalności gospodarczej nie narusza dóbr osobistych przedsiębiorców". I żeby ktoś nie pomyślał, że to żart – Urząd Celny w Toruniu zdecydował o zajęciu mienia największego płatnika w Toruniu. Importer, na podstawie decyzji GUS, sprowadzał samochody bez cła. Urzędnikowi to się nie spodobało i bez nadmiernych skrupułów doprowadził firmę do bankructwa, a pracowników puścił z torbami.
Coś, co dla jednych będzie bezmyślnością i arogancją państwa, nas powinno skłonić do głębszej refleksji. Nie idziemy na skróty i w decyzji urzędnika widzimy konsekwentną linię postępowania całego państwa. To w końcu ten sam aparat państwowy, który do niedawna z samozatrudnionych czynił przestępców za to, że płacili ZUS według przyjaźniejszych stawek, a nie według tych najwyższych z możliwych. To ten sam rząd, który zdecydował o 33 proc. podwyżce stawki rentowej. To rząd, który honoruje specjalne przywileje dla wybranych grup pracowniczych i stosuje rygorystyczne prawo pracy ograniczające elastyczność firm. To państwo wymagające całej fury fikcyjnej dokumentacji, podpisów, sprawozdań i stania w kolejkach do urzędu.
W biznesie ważna jest przewidywalność. A także stabilne środowisko i warunki do inwestowania. Polska tradycyjnie pozostaje w ogonie państw przyjaznych przedsiębiorcom. Z takimi urzędnikami jak ci z Torunia nasza 70. pozycja na liście zdaje się być niezagrożona.