Polska – Francja, chyba nie bratanki

Pewien ceniony historyk tak skwitował nieco wybujałą nazwę uniwersalistycznego państwa europejskiego z odległej przeszłości, czyli Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego: „co słowo, to kłamstwo”. Podobnie jest z relacjami polsko-francuskimi. Ileż było podczas wizyty Francois Hollande’a miłych słów, zapewnień o przyjaźni, wspólnym froncie w sprawie nowego budżetu unijnego, wizji świetlanej przyszłości. Szczerości w nich niewiele.

Publikacja: 16.11.2012 20:21

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Prezydenci François Hollande i Bronisław Komorowski mówili o długich związkach kulturowych i historycznych. Nie wspomnieli jednak o polsko -francuskim sojuszu militarnym w 1939 r., który zakończył się dla Polski jakby niepomyślnie. Nie pastwmy się jednak nad – bądź co bądź – historią. Współczesność wygląda znacznie lepiej, ale bynajmniej nie różowo.

Francja jest państwem zainteresowanym utrzymaniem wraz z Niemcami dwuwładzy w UE, co pokazała szczególnie polityka Nicolasa Sarkozy’ego, ale także obecnego prezydenta. Polska – przeciwnie – stawia na osłabienie tego tandemu poprzez wzmacnianie instytucji europejskich albo kontrując go współpracą z Niemcami. Paryż jako płatnik netto do budżetu Unii chciałby poważnie przyciąć perspektywę budżetową na lata 2014–2020, Warszawa zaś jest głównym biorcą pomocy i stoi na czele frontu obrony dużego budżetu.

Jeszcze za poprzedniego prezydenta Francuzi usiłowali na miękko cofnąć rozszerzenie Unii Europejskiej na wschód poprzez zawężenie kręgu decyzyjnego do strefy euro. Na szczęście operacja się nie powiodła. Polska – przeciwnie – dąży do utrzymania status quo, czyli równego rozłożenia władzy w UE na starych i nowych członków. Władze francuskie wreszcie sprzeciwiają się redukcji własnego długu publicznego oraz deficytu budżetowego i taką linię preferują w całej Wspólnocie. My znowu na odwrót, należymy do klubu oszczędnych i wpisaliśmy nawet do konstytucji tzw. złotą regułę budżetową. Katalog rozbieżności można by ciągnąć długo.

Jak do tego wszystkiego mają się słowa prezydenta Hollande’a o polsko-francuskim partnerstwie strategicznym albo o „takiej samej koncepcji budżetu unijnego” i w ogóle o miłości, sojuszu itd., itp.? Mają się nijak. Twarde realia im przeczą, co bynajmniej nie przekreśla dobrej współpracy polsko-francuskiej w wybranych dziedzinach, na przykład energetyce nuklearnej.

Hollande przywiózł z sobą sporą grupę biznesmenów, którzy rozmawiali o inwestycjach w Polsce. W polityce nam z Paryżem nie zawsze po drodze, ale francuski kapitał i technologie będą nad Wisłą mile widziane. Ze staropolskim gestem – zapraszamy.

Obejrzyj komentarz wideo

Prezydenci François Hollande i Bronisław Komorowski mówili o długich związkach kulturowych i historycznych. Nie wspomnieli jednak o polsko -francuskim sojuszu militarnym w 1939 r., który zakończył się dla Polski jakby niepomyślnie. Nie pastwmy się jednak nad – bądź co bądź – historią. Współczesność wygląda znacznie lepiej, ale bynajmniej nie różowo.

Francja jest państwem zainteresowanym utrzymaniem wraz z Niemcami dwuwładzy w UE, co pokazała szczególnie polityka Nicolasa Sarkozy’ego, ale także obecnego prezydenta. Polska – przeciwnie – stawia na osłabienie tego tandemu poprzez wzmacnianie instytucji europejskich albo kontrując go współpracą z Niemcami. Paryż jako płatnik netto do budżetu Unii chciałby poważnie przyciąć perspektywę budżetową na lata 2014–2020, Warszawa zaś jest głównym biorcą pomocy i stoi na czele frontu obrony dużego budżetu.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku