Jakie są reakcje tej pierwszej, dopiero się dowiemy, co myślą komentatorzy, to już mniej więcej wiadomo. Szokuje, że mało kto potrafi sobie intelektualnie poradzić z problemem.
Padają frazesy o rzekomej tabloidyzacji, zawracaniu głowy czytelnikowi mało istotnymi sprawami, dominuje wielkopańskie i warszawo-centryczne przekonanie, że coś, co się dzieje na jakiejś „prowincjonalnej" Opolszczyźnie dla przeciętnego Polaka nie ma znaczenia.
Szczególnie bawi ustawianie problemu z perspektywy czysto instrumentalnej gry lokalnych polityków, którzy przez jakąś rzekomą „wrzutkę" chcieli zrobić problem przeciwnikowi politycznemu. A jednak temat jest jednym z najgoręcej komentowanych, a to dla redakcji "Rzeczpospolitej" oznacza, że dotknęliśmy istotnego problemu.
Czy to tylko kwestia znaczenia symboli narodowych i dyskusja o ich ważności w sferze publicznej? Nie wiem. Może to kolejny przyczynek do debaty o ewolucji polskiego patriotyzmu? Pewnie tak. A może jeszcze ważniejsza jest kwestia przemian w Polsce regionalnej, rodzących się i coraz silniejszych nurtów odrębności i dominacji tematyki lokalnej nad narodową?
To niewątpliwie wszystko ważne tematy, z którymi trzeba po kolei brać się za bary. Publikacja w "Rzeczpospolitej" niewątpliwie temu służy. Mogę złożyć zapewnienie, że ta dyskusja nie tylko nie wygaśnie, a jeszcze nabierze mocy. Tak ja przynajmniej rozumiem rolę wolnej prasy w wolnym kraju.