Kolejne sondaże partyjne, w których KO jest na czele, to zwycięstwa dla partii Donalda Tuska coraz bardziej pyrrusowe. Owszem, Koalicji Obywatelskiej udało się po ośmiu latach rządów PiS wreszcie minąć go w sondażach i wygrać z partią Jarosława Kaczyńskiego (pod względem uzyskanej bezwzględnej liczby głosów) pierwsze od 2014 roku wybory (i wtedy, i w 2024 roku były to wybory do Parlamentu Europejskiego), ale te zwycięstwa mają swoją cenę. Przepływy elektoratów między KO a PiS praktycznie nie istnieją, podobnie zresztą jak między KO a Konfederacją, więc tam gdzie Koalicji Obywatelskiej rośnie, tam jej koalicjantom musi spadać. I tak się dzieje – do tego stopnia, że w najnowszym sondażu CBOS zarówno Lewica, jak i Trzecia Droga lądują pod progiem.
Czytaj więcej
CBOS opublikował najnowsze wyniki sondażu preferencji partyjnych. Badanie przeprowadzono w dniach...
Donald Tusk jak Ludwik XIV – rząd to on
Nie dzieje się to przypadkowo – Donald Tusk jest na tyle silną osobowością, że jest w rządzie jak Ludwik XIV we Francji, rząd to on, a jego pozostali członkowie to bardziej urzędnicy niż ministrowie. Tusk sam komunikuje wszystkie ważne decyzje, nie ma nawet rzecznika, co jeszcze umacnia równanie rząd równa się Tusk. W efekcie koalicjanci nie mają przestrzeni nie tylko, by rozwinąć skrzydła, ale wręcz żeby oddychać. W efekcie o Trzeciej Drodze i Nowej Lewicy najczęściej Polacy słyszą wówczas, gdy partie te nawzajem podkładają sobie nogę w rządzie, co jest słabą zachętą do popierania ich w przyszłości. Bo skoro i tak agendę rządu wyznacza KO, to jeśli ona się komuś podoba, lepiej wzmocnić swoim głosem Koalicję Obywatelską. A jeśli chce się zmiany agendy, trzeba głosować na opozycję. Bo przez ponad rok od zaprzysiężenia Donalda Tuska ani Trzecia Droga, ani Lewica nie udowodniły, że są w stanie dokonać korekty działań rządu innej niż blokowanie inicjatyw, które im się nie podobają. A nie takiej sprawczości oczekują wyborcy we współczesnym świecie.
Czytaj więcej
Polska prawica jest zapatrzona w Donalda Trumpa. Andrzej Duda wiąże z nim przyszłość, Karol Nawro...
Jakby tego było mało, Tusk, świadom tego, że w szerokiej koalicji trudno zrealizować większość obietnic wyborczych, postanowił wrócić do sprawdzonego mechanizmu polaryzacji. To dało KO symboliczne zwycięstwo w wyborach do PE z 2024 roku (również wówczas w dużej mierze kosztem koalicjantów) i wiele wskazuje na to, że ta sama, dobrze znana melodia ma pomóc Rafałowi Trzaskowskiemu w zwycięstwie w wyborach prezydenckich. Stąd rozpędzanie lokomotywy rozliczeń, kolejne wnioski o uchylanie immunitetów, konfrontacyjny język Tuska w stosunku do PiS, które jest obsadzane w roli – w najlepszym przypadku nieświadomego – sojusznika Rosji. Taki scenariusz jest też oczywiście korzystny dla PiS, które chętnie gra w tę grę, bo ukazywanie Tuska i KO jako źródła wszelkiego zła to doskonałe narzędzie do mobilizowania własnego elektoratu. Ale dla mniejszych koalicjantów KO w tej układance brakuje miejsca.