Reklama

Marek Kozubal: Niemiec zabrał, ale czy odda?

Od lat jako państwo mamy problem ze zwrotami dzieł sztuki, które zostały wywiezione z Polski do Niemiec po wcześniejszym rabunku. Jakie są drogi wyjścia z klinczu?

Publikacja: 29.12.2024 14:26

Akwarela Wassilego Kandinskiego, która w czerwcu 1984 r. została skradziona z Muzeum Narodowego w Wa

Akwarela Wassilego Kandinskiego, która w czerwcu 1984 r. została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie i wywieziona za Odrę.

Foto: MKiDN

Od dwóch lat zadrą w relacjach polsko-niemieckich jest sprawa akwareli Wassilego Kandinskiego, która w czerwcu 1984 r. została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie i wywieziona za Odrę. Pod koniec 2022 r. mimo polskich protestów została ona sprzedana na aukcji w Grisebach w Berlinie za 387,5 tys. euro. Państwo niemieckie nie  pomogło nam w odzyskaniu akwareli, która padła łupem kryminalistów, sprawa najpewniej oprze się o sąd, zajmuje się nią polska prokuratura.

Ten przypadek jak w soczewce pokazuje, jak złe są w tym zakresie relacje polsko-niemieckie, także w zderzeniu z koniecznością zwrotu dzieł sztuki zrabowanych w czasie ostatniej wojny.

Zrabowane dzieła sztuki: Co odkryto w niemieckiej bibliotece i muzeach

W Staatsbibliothek zu Berlin znajduje się paczka o sygnaturze Dep. 39 i z napisem „Polon. Russ”, a w niej – co jako pierwszy ujawnił dr Paweł Figurski – rękopis hymnu „Gaude Mater Polonia”. Ale też – o czym napisaliśmy w „Rzeczpospolitej” – inne wywiezione w czasie wojny zabytki: rękopisy z Biblioteki Ordynacji Zamojskiej, a także rękopisy pochodzące ze spuścizny Władysława Mickiewicza, syna Adama, oraz spisy książek Biblioteki Polskiej w Paryżu. Trwają badania ich pochodzenia, aby przygotować wniosek restytucyjny. Dzięki pracy dr. Roberta Kudelskiego wiemy zaś, że w berlińskich muzeach znajduje się co najmniej pięć obrazów pochodzących z przedwojennej kolekcji Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu.

Czytaj więcej

Tajemnica pudła o sygnaturze Dep. 39

Poprzedni rząd namawiał Niemców do zwrotu niekiedy na rympał, na zasadzie: „bo nam się należy”. Gdy to nie przynosiło skutku, przedstawiciel rządu PiS określił niemiecką galerię paserem. Równolegle Piotr Gliński apelował do niemieckich urzędników, aby opublikowali wspólny apel do Niemców o zwrot rzeczy zagrabionych. Spotkał się jednak z ich niezrozumieniem.

Reklama
Reklama

Niemcy odsyłają dzieła sztuki, ale to wynika z ich dobrej woli

Zatem dzisiaj moglibyśmy rozpocząć kampanię w niemieckich mediach pod roboczym tytułem: „Zwróć to, co z Polski przywiózł twój dziadek”. Doskonały przykład dali niedawno Niemcy z Poczdamu, którzy porządkując masę spadkową, znaleźli XVIII-wieczne starodruki zrabowane w czasie wojny i odesłali je do biblioteki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Ale bardziej rozsądne byłoby ustalenie reguł zwrotu lub wymiany wzajemnej dzieł sztuki. Moim zdaniem temu powinien towarzyszyć namysł, czy na nowo nie napisać traktatu polsko-niemieckiego o dobrym sąsiedztwie, który w 1991 r. podpisali Helmut Kohl i Jan Krzysztof Bielecki. W wielu punktach on się zdezaktualizował, a przy okazji można byłoby opisać sposoby postępowania z wzajemnymi roszczeniami.

Historia
Archiwum we Lwowie ratowane przez Polaków
Kraj
„Gaude Mater Polonia” nie wróci do nas szybko
Kultura
Miliony za wykup depozytu z rąk spadkobierców ordynata Zamoyskiego
Komentarze
Bogusław Chrabota: Dwie twarze Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Pułapka negocjacji z Rosjanami
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama