Jak widać, w ten sposób też można osiągnąć sukces. Mecz był bardzo emocjonujący, co nie znaczy, że stał na wysokim poziomie. Grały dwie drużyny nie zaliczające się do czołówki europejskiej, więc po prostu walczyły.
Walijczycy byli w atakach bardziej pomysłowi, Wojciech Szczęsny miał znacznie więcej pracy niż Danny Ward, ale to tylko wrażenie poparte liczbą oddanych strzałów. Polacy atakowali w sposób dość schematyczny, z czego wyłamywali się wahadłowi: Przemysław Frankowski z prawej i Nicola Zalewski z lewej strony.
Czytaj więcej
Polacy wygrali z Walią po rzutach karnych (0:0, k. 5:4) i zagrają na Euro 2024, bo choć w Cardiff męczył nas futbol, to nasi kadrowicze przetrwali drogę krzyżową. Jedziemy na mistrzostwa Europy jako 24. drużyna - także pod kątem jakości gry w piłkę.
Polska-Walia: Frankowski i Zalewski byli najlepsi
To oni, a nie Robert Lewandowski czy Piotr Zieliński, byli w naszej drużynie najlepsi, a przynajmniej najbardziej kreatywni. Szczęsny został bohaterem, ale to trochę ironia losu, że gra się dwie godziny, a o wyniku — w tym wypadku mającym wymiar znacznie większy niż trzy punkty — zadecydował jeden zły strzał Daniela Jamesa i jedna dobra obrona bramkarza.
Czytaj więcej
Holendrzy, Austriacy i Francuzi będą grupowymi rywalami reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy, które zorganizują Niemcy.