Michał Szułdrzyński: Nie chcem, ale muszem, czyli jak Kaczyński próbuje odzyskać kontrolę nad PiS

Jarosław Kaczyński musiał ogłosić, że – wbrew wcześniejszym swoim zapowiedziom – będzie ubiegał się o kolejną kadencję na fotelu prezesa PiS, by zatrzymać proces dezintegracji partii. Tyle że może mu być trudno ten proces odwrócić. Dlaczego? Oto powody:

Aktualizacja: 22.02.2024 16:38 Publikacja: 22.02.2024 15:14

Jarosław Kaczyński próbuje odzyskać kontrolę nad PiS

Jarosław Kaczyński próbuje odzyskać kontrolę nad PiS

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Gdy zapytano Lecha Wałęsę, czy będzie się ubiegał o urząd prezydenta po tym, jak zrezygnował z niego generał Wojciech Jaruzelski, ten odparł słynnym zdaniem: „Nie chcem, ale muszem”. Bardzo podobnie brzmiało tłumaczenie Jarosława Kaczyńskiego, który na czwartkowej konferencji prasowej stwierdził: „Jeśli uzyskam odpowiednie poparcie ze strony kongresu partii, to dalej prezesem będę”.

Dlaczego Jarosław Kaczyński zmienił zdanie w sprawie ponownego kandydowania na prezesa PiS?

Jak tłumaczył, przemyślał sprawę i zmienił wcześniej ogłoszone zdanie ze względu na to, że sytuacja w Polsce jest wyjątkowa. Tajemniczo stwierdził też, że Donald Tusk powinien odpowiadać z art. 127 Kodeksu karnego. Pod tym paragrafem kryje się przygotowywanie zbrodni siłowego zamachu stanu w Polsce, za co grozi kara dożywotniego więzienia.

Czytaj więcej

Kaczyński o Pawłowskiej: Jest 461. posłem. O Wojciechowskim: Przyszedł z ZSL-u

Ale prawdziwy powód jest zupełnie inny. I wynika z sytuacji, w jakiej znalazła się partia Jarosława Kaczyńskiego w ostatnich dniach. Informacja o wewnętrznych konfliktach, napięciach, niesubordynacji zaczynają podważać przywództwo Kaczyńskiego. Partii nie udało się przekonać Moniki Pawłowskiej, by nie przyjmowała mandatu po Mariuszu Kamińskim, którego wygaszenia PiS nie uznaje. Prezes wezwał też do ustąpienia ze stanowiska unijnego komisarza do spraw rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Ten jednak odmówił i znalazł się w sytuacji konfliktowej zarówno z koalicją rządzącą, jak i opozycją. Pytany o Wojciechowskiego kilka dni temu Kaczyński odparł, że to nauczka, by nie brać na pokład ludzi z ZSL. Wypomniał tym samym Wojciechowskiemu przeszłość w satelickiej wobec PZPR partii chłopskiej, ale równocześnie pokazał, że jeśli ktoś pracuje, jest posłuszny wobec PiS, przeszłość z czasów PRL nie ma znaczenia. Ale jeśli ktoś staje się wrogiem partii, przeszłość momentalnie zaczyna być dla niego obciążeniem.

W USA „lame duck” to polityk, którego kadencja się kończy – jeszcze sprawuje władzę, ale nikt go nie słucha.

Ale największym ciosem, jaki spadł na Kaczyńskiego, był list prof. Andrzeja Nowaka, wybitnego historyka związanego z prawicą, który wezwał go w płomiennym manifeście do ustąpienia ze stanowiska szefa partii. „Gotowość do odejścia jest miarą dojrzałości” – pisał Nowak. To wszystko sprawia, że Kaczyński musi pokazać swojej partii, że wcale nie jest „lame duck”, jak w USA nazywa się prezydenta, którego kadencja wkrótce się kończy. Więc formalnie jeszcze sprawuje najwyższą władzę, ale już wszyscy ustawiają się na potencjalnego następcę. Albo, co gorsza, jeśli lider był gwarancją jedności, zaczynają się głębokie procesy dezintegracyjne.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego krytyka prof. Nowaka jest dla Jarosława Kaczyńskiego szczególnie bolesna

Biorąc pod uwagę, że prof. Andrzej Nowak wskazał potencjalnych następców Kaczyńskiego – Patryka Jakiego i Przemysława Czarnka – PiS znajduje się właśnie na drodze do takiej sytuacji.

Czy Kaczyńskiemu uda się odzyskać kontrolę nad PiS? Zdecydują o tym wybory samorządowe i europejskie

Kaczyński musiał więc ogłosić, że nigdzie się nie wybiera, że chce na najbliższym kongresie ubiegać się o kolejną kadencję prezesury, nawet jeśli wcale nie ma na to ochoty. Ale musi to zrobić, by zatrzymać proces dezintegracji partii i odzyskać kontrolę nad partią. Sęk w tym, że jeśli wynik PiS w zbliżających się wyborach samorządowych i europejskich będzie bardzo słaby, procesy te będą jedynie przyspieszać, a pozycja Kaczyńskiego osłabnie jeszcze bardziej.

Gdy zapytano Lecha Wałęsę, czy będzie się ubiegał o urząd prezydenta po tym, jak zrezygnował z niego generał Wojciech Jaruzelski, ten odparł słynnym zdaniem: „Nie chcem, ale muszem”. Bardzo podobnie brzmiało tłumaczenie Jarosława Kaczyńskiego, który na czwartkowej konferencji prasowej stwierdził: „Jeśli uzyskam odpowiednie poparcie ze strony kongresu partii, to dalej prezesem będę”.

Dlaczego Jarosław Kaczyński zmienił zdanie w sprawie ponownego kandydowania na prezesa PiS?

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego