Rusłan Szoszyn: Władimir Putin jak Kim Dzong Un. Nie ma już wyjścia awaryjnego

Spotykając się z północnokoreańskim dyktatorem gospodarz Kremla wysyła sygnał Stanom Zjednoczonym i pokazuje światu kierunek, w którym idzie Rosja.

Publikacja: 13.09.2023 18:00

Putin i Kim Dzong Un na kosmodromie Wostocznyj

Putin i Kim Dzong Un na kosmodromie Wostocznyj

Foto: AFP

Kim Dzong Un skrupulatnie przyglądał się budowanej na kosmodromie Wostocznyj nowej rosyjskiej rakiecie nośnej typu „Angara”, która ma zastąpić radzieckie odpowiedniki (np. Sojuz). To stamtąd Rosjanie wysłali niedawno łazik Łuna-25, który rozbił się po drodze na Księżyc. Północnokoreański przywódca nie kryjąc zainteresowania bombardował rosyjskich inżynierów pytaniami, a nawet wprosił się do centrum sterowania lotami. Relacjonujące to wydarzenie rosyjscy dziennikarze kremlowskich mediów odnieśli wrażenie, że północnokoreański dyktator jest wielkim znawcą rakiet i pasjonatem technologii kosmicznych.

- Mam nadzieję, że zawsze będziemy razem w walce z imperializmem i będziemy budować suwerenne państwa – mówił do swojego rosyjskiego kolegi Kim Dzong Un. Zna się na tym. Przed tym z „imperializmem” walczył jego ojciec, a jeszcze wcześniej dziadek. Putin na froncie tej walki jest nowicjuszem, w zasadzie od 24 lutego 2022 roku (bo oderwanie części Gruzji, a później części Donbasu i aneksję Krymu świat jako tako przetrawił).

Czytaj więcej

O czym Kim Dzong Un rozmawiał z Władimirem Putinem?

Jeszcze niedawno gospodarz Kremla zapewne nie mógł sobie wyobrazić, że będzie przewodnikiem po Rosji dla przywódcy z najgorszą reputacją, stojącym na czele najbardziej odizolowanego od świata kraju. A jeszcze niedawno był przyjmowany na salonach w europejskich stolicach. Moskwę odwiedzali przywódcy świata zachodniego. Robił z nimi wielomiliardowe interesy, coraz bardziej energetycznie uzależniając Europę od rosyjskich gazociągów i ropociągów.

Putin nie ma już wyjścia awaryjnego

Dzisiaj jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym, mówi o „produktywnym dialogu” z Koreą Północną. I chwali się rodakom w telewizji rządowej, że Kim Dzong Un oprócz kosmodromu odwiedzi jeszcze rosyjską Flotę Oceanu Spokojnego we Władywostoku, zawita do lokalnego uniwersytetu, a następnie uda się do Komsomolska nad Amurem gdzie zwiedzi zakłady produkujące samoloty cywilne i wojskowe. Mówił nawet o współpracy przemysłów zbrojeniowych obu państw, potwierdzając tym samym wcześniejsze doniesienia amerykańskich mediów o tym, że przywódcę Korei Północnej interesują technologie kosmiczne oraz technologie związane z atomowymi okrętami podwodnymi. Nie wiadomo czy Kim Dzong Un je otrzyma, ale gospodarz Kremla wyraźnie sugeruje Stanom Zjednoczonym, że może zasilić technologicznie odwiecznego wroga Amerykanów. I próbuje wejść w buty Xi Jinpinga, poprzez którego świat zachodni dotychczas załatwiał swoje turbulencje z Pjongjangiem. Kim Dzong Un również nie krył radości, w końcu zyskał poparcie atomowego kraju, kolejnego po Chinach, które są jedynym sojusznikiem militarnym Korei Północnej.

Czytaj więcej

Korea Płn. "uczciła" wizytę Kima w Rosji wystrzeleniem rakiet balistycznych

Po spotkaniu, które trwało aż cztery godziny, rzecznik Kremla zapowiedział „wszechstronną współpracę”. Ma rozwijać się m.in. komunikacja lądowa i połączenia lotnicze pomiędzy krajami. Po utworzeniu Państwa Związkowego z totalitarną Białorusią Aleksandra Łukaszenki nadszedł czas na „głęboką integrację” Rosji z Koreą Północną. Rosja zmierza właśnie w tym kierunku. Internet tam już dawno przekształca się w intranet, Rosjanie są coraz bardziej odizolowani od zachodnich serwisów i sieci społecznościowych, w kraju nie ma już wolnych mediów, niezależni dziennikarze i opozycjoniści siedzą w łagrach, wszędzie tropią „zagranicznych agentów”. I, co najważniejsze, Putin, tak samo jak północnokoreański przywódca, nie ma już wyjścia awaryjnego. Musi rządzić dożywotnio.

Kim Dzong Un skrupulatnie przyglądał się budowanej na kosmodromie Wostocznyj nowej rosyjskiej rakiecie nośnej typu „Angara”, która ma zastąpić radzieckie odpowiedniki (np. Sojuz). To stamtąd Rosjanie wysłali niedawno łazik Łuna-25, który rozbił się po drodze na Księżyc. Północnokoreański przywódca nie kryjąc zainteresowania bombardował rosyjskich inżynierów pytaniami, a nawet wprosił się do centrum sterowania lotami. Relacjonujące to wydarzenie rosyjscy dziennikarze kremlowskich mediów odnieśli wrażenie, że północnokoreański dyktator jest wielkim znawcą rakiet i pasjonatem technologii kosmicznych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko