Krzysztof Adam Kowalczyk: „Babciowe” Tuska – czy w tym szaleństwie jest metoda?

Szacujemy, że koszt netto najnowszego pomysłu Donalda Tuska może wynieść nawet 6,5 mld zł. Będzie malał, im większe zarobki uzyskają młode mamy po powrocie do pracy. Albo – im mniej osób z „babciowego” skorzysta.

Publikacja: 24.03.2023 12:51

„Babciowe” przedstawione przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska problemu nie r

„Babciowe” przedstawione przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska problemu nie rozwiąże. W dobrze działającym państwie zarówno żłobki, jak i przedszkola powinny być po pierwsze łatwo dostępne, a po drugie – całkowicie darmowe

Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Konia z rzędem temu, kto zrozumie, jaka logika stoi za nazwą nowego zasiłku zaproponowanego w ogniu rozkręcającej się kampanii wyborczej przez przewodniczącego PO Donalda Tuska. No bo po 1500 zł miesięcznie „babciowego” miałyby otrzymywać kobiety młode – te, które zaraz po urlopie rodzicielskim zdecydują się wrócić do pracy. Zasiłek przysługiwałby do trzeciego roku życia dziecka. Pieniądze pomogą pewnie zmniejszyć koszt prywatnego żłobka czy wynajęcia opiekunki. Może i faktycznie odetchnęłyby wówczas babcie, na które spada często trud siedzenia z wnukami.

Czytaj więcej

Tusk zaproponował 1500 zł „babciowego”. PiS przekonuje, że już to wprowadził

„Babciowe” jednak problemu nie rozwiąże. W dobrze działającym państwie zarówno żłobki, jak i przedszkola powinny być po pierwsze łatwo dostępne, a po drugie – całkowicie darmowe. Dawanie rodziców zasiłków w rodzaju 500+ czy „babciowego”, by sobie te usługi kupili, jest wyrazem bezradności państwa. Zamiast zwiększać podaż deficytowych usług nakręca na nie popyt. Większy popyt przy nierosnącej podaży kończy się wzrostem cen. Dlatego nie podoba mi się licytacja na transfery socjalne, w jaką w odpowiedzi na działania PiS weszła Platforma.

Pytanie, jak dużo może kosztować jej najnowszy pomysł, czyli „babciowe”? Policzmy. W ub.r. urodziło się 305 tys. dzieci. Załóżmy, że tyle już będzie się rodziło co roku. Uprawnionych do zasiłku będzie więc 305 tys. matek dzieci w wieku 2-3 lata, tyleż samo – w wieku 1-2 i około 178 tys. mam maluchów do roku (mniej, bo przez pierwsze 20 tygodni korzystać będą ze standardowego urlopu rodzicielskiego). Oznacza to, że z proponowanego zasiłku mogłoby korzystać maksymalnie 788 tys. kobiet. Pomnożone przez 1500 zł/mies. i 12 miesięcy daje to maksymalny koszt zasiłku 14,2 mld zł.

Ale uwaga: na „babciowym” państwo ma też zarabiać – w postaci wracających do jego kasy podatków PIT i składek na NFZ czy ubezpieczenie społeczne, płaconych przez wracające do pracy matki. W szaleństwie licytacji na transfery obu największych partii to akurat promyk nadziei, bo tak pomyślane świadczenie zmierza do podtrzymania aktywności zawodowej matek i w efekcie łagodzi napięcia na rynku pracy.

Na „babciowym” państwo ma też zarabiać – w postaci wracających do jego kasy podatków PIT i składek na NFZ czy ubezpieczenie społeczne, płaconych przez wracające do pracy matki

Ile wróci do kasy państwa od matwk pobierających „babciowe”? Matki pobierać będą przynajmniej pensję minimalną, która od lipca wyniesie 3600 zł brutto miesięcznie. To przynajmniej 2783 zł netto, czyli na podatki, ZUS i składkę zdrowotną przypadnie od każdej z nich przynajmniej 817 zł. Oznacza to, że od 788 tys. matek otrzymujących „babciowe” wracać będzie do państwa minimum 7,7 mld zł rocznie. Koszt netto „babciowego” Tuska wyniesie więc maksymalnie 6,5 mld zł i będzie malał, im więcej zarabiać będą młode mamy po powrocie do pracy.

To dwie trzecie kosztu 14. emerytury, która miała być jednorazowa, ale rządzący czynią ją świadczeniem stałym. Więc może i dobrze, że zamiast przebić PiS obietnicą 15. emerytury Platforma proponuje coś, co mimo całej beznadziei politycznej licytacji na kolejne transfery ma ziarno racjonalności, bo może korzystanie wpłynąć na rynek pracy. A skoro tak, niech je sobie nazwie jak chce – „babciowe”, „dziadkowe”, bez różnicy.

Konia z rzędem temu, kto zrozumie, jaka logika stoi za nazwą nowego zasiłku zaproponowanego w ogniu rozkręcającej się kampanii wyborczej przez przewodniczącego PO Donalda Tuska. No bo po 1500 zł miesięcznie „babciowego” miałyby otrzymywać kobiety młode – te, które zaraz po urlopie rodzicielskim zdecydują się wrócić do pracy. Zasiłek przysługiwałby do trzeciego roku życia dziecka. Pieniądze pomogą pewnie zmniejszyć koszt prywatnego żłobka czy wynajęcia opiekunki. Może i faktycznie odetchnęłyby wówczas babcie, na które spada często trud siedzenia z wnukami.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Czego o ministrze Zbigniewie Ziobro pisać dziś nie wolno
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Prezydent, dyktator, zbrodniarz? Kim jest dla nas Putin
Komentarze
Bogusław Chrabota: Patryk Jaki. Bonaparte prawicowych radykałów
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk i Biedroń uderzają w partię Hołowni. Kto więcej zyska na tej przepychance?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Kłótnia o ambasadorów. Dlaczego rząd Tuska potrzebuje konfliktu z prezydentem