Bogusław Chrabota: Polski nie wolno utopić

Nie o europejskie fundusze chodzi, tylko o miejsce we wspólnotach, gospodarcze prosperity, perspektywy dla przyszłych pokoleń, wolność i demokrację.

Publikacja: 17.10.2022 22:00

Jaka jest alternatywna wizja polskiej przyszłości Jarosława Kaczyńskiego? Prezes PiS z eurodeputowan

Jaka jest alternatywna wizja polskiej przyszłości Jarosława Kaczyńskiego? Prezes PiS z eurodeputowanymi Zdzisławem Krasnodębskim i Ryszardem Legutką na panelu „Realizm i wartości w polityce” w trakcie Konferencji Europa Karpat towarzyszącej XXXI Forum Ekonomicznemu w Karpaczu.

Foto: PAP/Tomasz Wiktor

Polski nie wolno utopić. A czymś takim byłaby bez wątpienia nasza separacja z Unią Europejską. Rządzący nie mówią tego wprost, doskonale rozumiejąc, że polska opinia publiczna jest w przeważającej części za naszą obecnością w Unii, jednak szersza narracja wielu polityków prawicy jest wymierzona prosto w Brukselę. Krytykuje się Unię zazwyczaj pośrednio, przypisując najgorsze intencje jej urzędnikom bądź strasząc, że za postulatem integracji kryje się nic innego jak niemiecki nacjonalizm, groźny dla polskiej suwerenności i niepodległości.

Ten język kłamstw i półprawd zasłania czystą interesowność prawicy, dla której nasze członkostwo w Unii to nie przynależność do wspólnoty wartości, nie inwestycja w przyszłe pokolenia, tylko prosta zasada bankomatu: Bruksela jest dotąd ważna, dopóki płaci. Kiedy płacić przestanie, a miliardy euro nie będą już oliwić mechanizm uprawianej przez prawicę polityki, unijne regulacje i zasady staną się wyłącznie niepotrzebnym balastem. W imię zachowania władzy warto będzie je zerwać. Takie są z grubsza intencje najważniejszych (bo przecież nie wszystkich) liderów prawicy, którzy wyraz swojej niechęci do UE dają niemal co dzień. Im bliżej wyborów, im głębiej w kampanię, tym częściej.

Czytaj więcej

Rząd chce pozbawić Polskę 350 mld zł z polityki spójności. "To samobójstwo"

Boję się, a co więcej – jestem pewien, że nie chodzi tylko o zyskiwanie punktów w kampanii wyborczej na straszeniu Polaków utratą suwerenności. Nie chodzi też tylko o czystą władzę. Gros pisowskich starców po prostu Unii nie lubi, nie zna, nie rozumie. Z jednej strony to ignoranci, bez języka i rozumienia realiów Zachodu, nieznający świata i reagujący naturalnym strachem przed obcością. Z drugiej – zideologizowani do szpiku kości mentorzy, jak europosłowie Ryszard Legutko czy Zdzisław Krasnodębski, którym rozpędzająca się nad głowami europejska nowoczesność wydaje się wstrętna, niezgodna z ich osobistymi pryncypiami, choćby te były kompletnie anachroniczne.

Są jeszcze tacy, którymi kieruje wyłącznie cynizm; to politycy Solidarnej Polski. Ich z kolei nietajona i upchana za bogoojczyźnianym frazesem nienawiść do Unii to z jednej strony ucieczka przed oczywistą prawdą, że są w największym stopniu konfliktowi winni, z drugiej – bezwzględna gra o polityczne przeżycie. Tym oddechem dla Zbigniewa Ziobry ma być polski eurosceptyk, dzięki któremu SP przebije magiczną wciąż dla tej formacji granicę 5 proc. poparcia.

Poniedziałkowe ustalenia „Rzeczpospolitej”, że Unia może przestać nas finansować, wzbudziły w całej tej politycznej kamaryli furię. Brak europejskich pieniędzy to dla nich zdrada, ale też taki punkt w politycznej marszrucie, za którym nie można już udawać. Unia przestaje być użyteczna. Trzeba zdjąć europejską maskę, przejść od słów do czynów. A to ryzykowne, bo naród zerwania z Unią może nie chcieć; albo nawet więcej: zbuntować się, wywieźć swoich przywódców na taczkach. Bo może lepiej rozumie, że nie o europejskie fundusze chodzi, tylko o miejsce we wspólnotach, gospodarcze prosperity, perspektywy dla przyszłych pokoleń, wolność i demokrację.

Czytaj więcej

Ostre spięcie o Unię. Echa publikacji „Rzeczpospolitej”

To prawdziwa stawka gry o naszą obecność w Unii, choćby panowie Legutko i Krasnodębski co dzień powtarzali, że chodzi o co innego. A o co może chodzić? Jaka jest alternatywna wizja polskiej przyszłości Jarosława Kaczyńskiego? Co ma Polakom do zaoferowania? Jeśli nie Unia, to co? Status satelicki którejś z azjatyckich autokracji? Skazanie na pożarcie przez Moskwę à la Białoruś? Despotyzm państwa wyznaniowego à la Erdogan? A może jednak Europa. Lepsza, doskonalsza niż dziś. By ją zmienić, trzeba jednak w niej być. I tego Polacy chyba chcą najbardziej.

Polski nie wolno utopić. A czymś takim byłaby bez wątpienia nasza separacja z Unią Europejską. Rządzący nie mówią tego wprost, doskonale rozumiejąc, że polska opinia publiczna jest w przeważającej części za naszą obecnością w Unii, jednak szersza narracja wielu polityków prawicy jest wymierzona prosto w Brukselę. Krytykuje się Unię zazwyczaj pośrednio, przypisując najgorsze intencje jej urzędnikom bądź strasząc, że za postulatem integracji kryje się nic innego jak niemiecki nacjonalizm, groźny dla polskiej suwerenności i niepodległości.

Pozostało 87% artykułu
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?