Reklama

Jerzy Haszczyński: Wciąż za mało, zbyt wolno

Od 24 lutego, gdy Putin wydał rozkaz do ataku na Ukrainę, upłynęło już tyle czasu, że efekty sankcji, o jakich świat wcześniej nie słyszał, powinno być widać.

Publikacja: 06.04.2022 21:06

Jerzy Haszczyński: Wciąż za mało, zbyt wolno

Foto: AFP

Na początek coś pozytywnego. Jak na nasz świat, samolubny, interesowny, nieczuły, reakcja na agresję Rosji na Ukrainę jest zaskakująco stanowcza. W najnowszej historii nigdy tyle państw, tyle firm, tyle instytucji i tylu obywateli nie poświęciło tak wiele, by pomóc zaatakowanemu krajowi. Ale na tym zachwyt się kończy. Oczywiście nie dotyczy to zwykłych ludzi, którzy niosą pomoc innym zwykłym ludziom – ofiarom Rosjan, w tym zwykłych.

Sankcji jest za mało. Było ich za mało zaraz po rozpoczęciu tej wojny, może dlatego, że nie było jasne, czy się zaraz nie skończy. Było ich za mało, gdy miliony przerażonych Ukraińców ruszyły na Zachód. I opowiedzieli nam, dlaczego musieli uciekać. Było ich za mało po tym, gdy dowiedzieliśmy się o setkach ofiar cywilnych w oblężonym (wciąż) Mariupolu. I będzie ich za mało teraz, po odkryciu masowych grobów w Buczy.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie będzie długa

Niestety, wszystko wskazuje na to, że będzie ich za mało także wtedy, gdy dowiemy się o kolejnych rosyjskich zbrodniach wojennych.

Świat zachodniej polityki przyjął zasadę dawkowania sankcji (a niezachodni, czyli sześć siódmych całości, w ogóle w nich nie uczestniczy). Stopniowe dodawanie na czarne listy Rosjan z krwią na rękach. Blokowanie kolejnych banków. Wprowadzanie zakazów na import kolejnych towarów i surowców, i to raczej nie tych, które mają dla finansowania rosyjskiej machiny wojennej największe znaczenie.

Reklama
Reklama

To ciurkanie jest nieskuteczne. Od 24 lutego, gdy Putin wydał rozkaz do ataku na Ukrainę, upłynęło już tyle czasu, że efekty sankcji, o jakich świat wcześniej nie słyszał, powinno być widać. Ale nacisk na rosyjską gospodarkę, na upajające się mordowaniem sąsiadów społeczeństwo rosyjskie nie działa. Rubel ma się równie dobrze, jak się miał sześć tygodni temu. Na dodatek wyjątki, wyłączenia z listy zakazanych działań, dają szansę na ominięcie innych sankcji. Za każdy wyjątek ktoś odpowiada, wywalczył go z myślą o swoich wyborcach. Z tych wyjątków Rosja sfinansuje następne miesiące wojny.

Przy debatach o tym, jak ma wyglądać kolejny etap ciurkania, słychać było: nie wydarzyło się jeszcze nic nowego na tyle spektakularnego, byśmy wprowadzili dotkliwsze sankcje, przecież te, co już są, sami odczuwamy boleśnie. Czyli poczekamy na nowy przykład rosyjskiego bestialstwa i wtedy odetniemy od systemu SWIFT jeszcze jeden rosyjski bank albo zrezygnujemy z kupowania jeszcze jednego surowca.

Po Buczy też poczekamy. Aż strach pomyśleć na co. Na atak bronią chemiczną? Jądrową? A może już na nic nie będziemy czekać, skończy się ciurkanie, bo po Buczy nadejdzie zmęczenie obrazkami rosyjskiego barbarzyństwa. Zbrodnie powszednieją. Zwłaszcza jeżeli dochodzi do nich daleko. Gdzieś tam w dawnym Związku Radzieckim.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Ameryka ma wciąż jeszcze przewagę moralną nad Rosją?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Jarosław Kaczyński i PiS przestają słuchać, gdy usłyszą „Niemcy”?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nawrocki i Orbán. Żadne tam bratanki
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Tusk nie oszczędzał Merza w Berlinie. Przeszłość ciąży niemiłosiernie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Orbán, Putin i Konfederacja. Dlaczego decyzja prezydenta Nawrockiego była słuszna
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama