Jarosław Gowin odbiera kompetencje Oldze Semeniuk, która w jego resorcie reprezentuje PiS, co jest retorsją za odwołanie przez premiera Anny Korneckiej, bliskiej współpracowniczki Gowina w tym ministerstwie. Ale tu nie idzie o personalia ani nawet o podatkową część Polskiego Ładu, którą krytykuje Porozumienie.

Wszystko w tym sporze jest pochodną długofalowych strategii politycznych różnych frakcji. Choć Jarosław Kaczyński ledwie miesiąc temu został znów prezesem PiS, już teraz trwa spór o to, kto przejmie po nim schedę. Marzy o tym Mateusz Morawiecki, który właśnie został wiceprezesem partii. Premier liczy, że Polski Ład będzie wunderwaffe, dzięki której poprowadzi PiS do trzeciego zwycięstwa wyborczego, a on sam umocni swoją pozycję jako oczywistego dziedzica. Dlatego nie może sobie pozwolić na to, by ktokolwiek w obozie władzy krytykował Polski Ład, to dla niego być albo nie być.

Ambicję, by odbić dziedzictwo na prawicy Morawieckiemu, ma Zbigniew Ziobro, który w tym celu buduje własne środowisko grające m.in. antyunijnymi i antyszczepionkowymi sentymentami. Gowin z kolei wie, że nie ma szans na przejęcie schedy po Kaczyńskim, raczej chce zagospodarować umiarkowane centrum, wolnorynkowe i konserwatywne. Ale właśnie dlatego nie może się zgodzić na poparcie Polskiego Ładu w tej postaci, bo ten uderzyłby w przedsiębiorców.

To sprawia, że konflikt jest nieuchronny. A silne emocje – wbrew logice – sprawiają, że Kaczyński z Morawieckim postanowili się najpierw rozprawić z Gowinem. Jednak pozbywając się go z rządu, Morawiecki i Kaczyński skazani będą na Ziobrę. Prawica przez to przechyli się na prawą burtę w antyzachodnim i antyeuropejskim kierunku. To zaś dla Morawieckiego pułapka.

PiS myśli, że jeśli wypchnie Gowina, przekupiwszy część jego posłów, zrobi mu krzywdę. To jednak byłoby mu na rękę. Wyrzucenie go z koalicji z kilkoma posłami, ale nie wszystkimi, co pozwoliłoby Kaczyńskiemu dosztukować większość, jest dla Gowina korzystniejsze niż wyjście i obalenie rządu PiS. Daje mu bowiem czas na odnalezienie się w nowej sytuacji politycznej, czego nie zdążyłby zrobić, gdyby wybory odbyły się zaraz. Wyrzucenie z rządu tylko wzmocni Gowina, podobnie jak dymisja tylko zbudowała politycznie Annę Kornecką.