Piotr Skwieciński o wyroku na doktora G.

Skazany w piątek za korupcję doktor G. kilka lat temu, gdy zaczynała się sprawa symbolizowana dziś jego nazwiskiem, był przez większość mediów nie tylko z góry uniewinniany, ale wręcz windowany na piedestał. Ba! – pisano, że w ogóle jakiekolwiek działania operacyjne służb podejmowane wobec lekarza (takie jak założenie kamery w miejscu jego pracy) są „podeptaniem świętości gabinetu”, prawie takim, jakim byłoby zainstalowanie podsłuchu w konfesjonale... Padały niedwuznaczne sugestie, że przedstawiciele elit powinni realnie pozostawać poza zasięgiem prawa obowiązującego zwykłych ludzi.

Publikacja: 04.01.2013 20:04

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Było to częściowo efektem błędu ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który nadał całej sprawie wielki propagandowy rozmach i w ten sposób sam otworzył pole dla jej politycznych interpretacji. Przede wszystkim jednak zaważyła ówczesna atmosfera i nastawienie mainstreamowych mediów, które w pełni świadomie toczyły wojnę.

Wojnę ze sprawującym wówczas władzę rządem, a także z całym projektem IV RP. Wojnę, w której nie brano jeńców i w której dla pognębienia „kaczystowskiego reżimu” uchodziły wszelkie metody. Doktor G. (tak jak wielu innych będących w tym czasie przedmiotem działań służb) stał się beneficjentem tej sytuacji.

Po kilku latach wyrokiem sądowym zakończył się jeden z wątków sprawy (tylko jeden, bo inny – ten, w którym chodzi o możliwość spowodowania śmierci pacjenta, wydzielono do odrębnego postępowania). Zakończył się werdyktem skazującym. Sąd, w piątym roku sprawowania władzy przez polityków wrogich PiS, i rozważając (co naturalne) wszystkie okoliczności sprawy na korzyść oskarżonego, mimo to uznał go za winnego korupcji.
Te okoliczności pozwalają na wpisanie piątkowego werdyktu w bardzo długi już rząd wyroków, których... nie było.

W ciąg spraw, w których sprawującym władzę w latach 2005–2007 bardzo intensywnie usiłowano dowieść rozmaitej rangi przestępstw czy nadużyć, spraw, którym kibicował medialny mainstream, a które zakończyły się niczym. Czy też co najwyżej wykryciem sławetnego dorsza kupionego przez pisowskiego urzędnika za 8,50...

Atmosfera grozy i nadciągającego horroru, kreowana w latach 2005–2007, coraz bardziej okazuje się wyłącznie kreacją. Kreacją opartą albo na faktach po prostu nieprawdziwych albo co najmniej monstrualnie przesadzonych.

I coraz bardziej aktualnie brzmi słynne zdanie z Kubusia Puchatka: „im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej Prosiaczka tam nie było”...

Było to częściowo efektem błędu ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który nadał całej sprawie wielki propagandowy rozmach i w ten sposób sam otworzył pole dla jej politycznych interpretacji. Przede wszystkim jednak zaważyła ówczesna atmosfera i nastawienie mainstreamowych mediów, które w pełni świadomie toczyły wojnę.

Wojnę ze sprawującym wówczas władzę rządem, a także z całym projektem IV RP. Wojnę, w której nie brano jeńców i w której dla pognębienia „kaczystowskiego reżimu” uchodziły wszelkie metody. Doktor G. (tak jak wielu innych będących w tym czasie przedmiotem działań służb) stał się beneficjentem tej sytuacji.

Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam