Reklama

Usunąć krzyż z Giewontu

Przeciwnicy obecności krzyża w miejscach publicznych mają pewien stały argument. Powołują się oni na coś, co przewrotnie nazywają „neutralnością światopoglądową” państwa.

Publikacja: 14.01.2013 18:59

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Tymczasem nic takiego nie istnieje. Każde państwo opiera się na jakichś wartościach, które odzwierciedlają określoną wizję świata. Ta z kolei może być przedmiotem gorących sporów politycznych. Ale nikt, kto aktywnie uczestniczy w życiu publicznym, nie może być neutralny.

Wczorajszy wyrok w sprawie obecności krzyża w Sejmie zdaje się to potwierdzać. Sąd oddalił pozew siedmiu posłów Ruchu Palikota (w tym lidera formacji), którzy twierdzą, że krucyfiks ten narusza ich, jako ateistów, dobra osobiste.

Wydająca werdykt sędzia nie dała się nabrać na te opowieści. Według niej, naruszanie dóbr osobistych nie jest kwestią subiektywnych odczuć, lecz obiektywnych kryteriów, czyli społecznej oceny – a większość społeczeństwa nie podziela stanowiska polityków, którzy złożyli pozew. Ponadto, zdaniem sędzi, obecność krzyża w Sejmie (a wisi on tam od prawie 16 lat) stała się już zwyczajem, czyli elementem prawa cywilnego.

Tym samym sąd przyznał, że państwo nie jest światopoglądowo neutralne. Że w przypadku Polski opiera się ono – czy komuś to się podoba czy nie – na wartościach chrześcijańskich. One stanowią podstawowy drogowskaz.

Janusz Palikot najprawdopodobniej wszystko to doskonale rozumie. Ale, domagając się zdjęcia sejmowego krzyża, poszukuje sposobów na zdobycie poparcia społecznego, na dobry wynik wyborczy.

Jakiś czas temu w jednym z wywiadów oświadczył, że musi być chamem, bo inaczej w sondażach jego ugrupowanie byłoby poniżej progu wyborczego. Może takie same są przyczyny antyklerykalizmu Palikota. Z jednej strony prowokuje on konserwatywną część opinii publicznej, z drugiej zaś – „obsługuje" nastroje ludzi, którzy kontestują Kościół. Dzięki temu o Palikocie i jego partii jest głośno. Dlatego, być może, nie ma dla niego tak naprawdę znaczenia, jaki wczoraj zapadł wyrok. Może jednak ktoś Janusza Palikota przelicytuje.

Reklama
Reklama

Pamiętam, jak ponad rok temu, gdy jego ugrupowanie po raz pierwszy zaapelowało o usunięcie krzyża z Sejmu, mój kolega wpadł na pomysł, żeby zrobić coś, co miałoby znacznie większy oddźwięk społeczny. Chodziło mu o usunięcie krzyża z Giewontu. Gdyby znalazł się taki bezkompromisowy antyklerykał, ciekawe jak zareagowałby na to Janusz Palikot.

Tymczasem nic takiego nie istnieje. Każde państwo opiera się na jakichś wartościach, które odzwierciedlają określoną wizję świata. Ta z kolei może być przedmiotem gorących sporów politycznych. Ale nikt, kto aktywnie uczestniczy w życiu publicznym, nie może być neutralny.

Wczorajszy wyrok w sprawie obecności krzyża w Sejmie zdaje się to potwierdzać. Sąd oddalił pozew siedmiu posłów Ruchu Palikota (w tym lidera formacji), którzy twierdzą, że krucyfiks ten narusza ich, jako ateistów, dobra osobiste.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: O nas bez nas. W Białym Domu u Donalda Trumpa brakuje Polski
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Sojusz Trump-Putin. Do jakich nacisków może się posunąć amerykański prezydent?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta, a sprawa polska. Mamy jeszcze czas, by się przeciwstawić
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Reklama
Reklama