Jak to nie, panie pośle? Zakręty, zakola, wykręty i nagłe zwroty to wręcz specjalność polskiej polityki. Weźmy choćby Aleksandra Kwaśniewskiego, który w poniedziałek objawił się w programie "Tomasz Lis na żywo". Były prezydent, do niedawna guru i entuzjasta lewicy, na trzeźwo ocenia jej szanse: "Lewica nie ma dobrej koniunktury, także ze względu na zużycie, również moje... Ludzie się zużywają".
A mnie się wydaje, że była głowa państwa była zużyta tylko czasami i gdyby nie nękały jej "egzotyczne" choroby, nie musiałaby dziś się zarzekać: – Nie doceniłem mądrości filozofów, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. A ja wszedłem. Trzeci raz do polskiej polityki nie wejdę.
No chyba że rzeka znów zakręci. Na razie były prezydent schlebia aktualnemu premierowi: – Żyjemy jednak oddychając głębiej i lepiej. To jest wielka zasługa rządu i te 100 dni w tym sensie należy ocenić pozytywnie.
Znając sytuację w służbie zdrowia, naród już dawno nauczył się oddychać samodzielnie i żaden rządowy respirator nie jest mu potrzebny.
Ale najefektowniejszy zakręt tygodnia wykonał Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zdecydowanie wypowiedział się przeciwko głosowaniu w Internecie. No i wierni giermkowie musieli to wszystko prostować. Oto poseł Cymański, mistrz słownego meandru: – W ostatnich wyborach, kiedy chodziły esemesiki, to doświadczenie pozostawiło w nas pewien ślad, proszę się nie dziwić. Ale nam zależy na każdym głosie. My się otwieramy, my mamy swoje witryny. W najbliższych wyborach zrobimy wśród internautów bardzo dobry wynik. My bardzo dużo pracujemy w Internecie.