Ale tylko w Jokohamie postanowiono coś w tej sprawie zrobić. Po przeprowadzeniu sondażu, który wykazał, iż blisko dziewięciu na dziesięciu Japończyków uważa, że standardy zachowania w ich kraju znacząco się pogorszyły, powołano tam policję savoir-vivre’u, która będzie patrolować środki transportu publicznego.

W skład nowej, umundurowanej na zielono służby mają wchodzić osoby około sześćdziesiątki, obeznane z etykietą kojarzoną ze starą Japonią. Z ustną naganą będą się musieli liczyć nie tylko pasażerowie, którzy nie ustąpią miejsca starszym, ale też zbyt głośno rozmawiający przez telefon komórkowy, a także na przykład panie publicznie robiące sobie makijaż.

Czy taka policja przydałaby się w Polsce? – U nas coś podobnego już istnieje. Są ludzie, którzy sami z siebie z gracją i elegancją zwracają uwagę, kiedy widzą jakieś nieodpowiednie zachowania – mówi Maria Bujas-Łukaszewska, założycielka Akademii Dobrych Manier. Dodaje jednak, że ważne jest, aby tacy policjanci savoir-vivre’u nie przyjmowali zbyt napastliwej postawy wobec młodzieży, bo wtedy zwrócenie uwagi może wywołać agresję. Być może właśnie z tego powodu japońskim „zielonym policjantom” na wszelki wypadek towarzyszyć będą młodzi ochroniarze.

Bujas-Łukaszewska uważa jednak, że skuteczniejsze od jakichkolwiek policjantów jest dobre wychowanie. – Najważniejsze jest, by od najmłodszych lat, w szkole, na uczelni wpajać dzieciom i młodzieży pewne wzorce zachowań. Wtedy żadni specjalni policjanci nie będą potrzebni – podsumowuje.