Zostaje tylko wybór kolejnego scenariusza: kolejne głosowanie za jakiś czas, wygrane tym razem przez zwolenników integracji, albo rozłam w Nowoczesnej i przejście grupy polityków do PO. Ten drugi jest dla „jednolitofrontowców” znacznie mniej korzystny, bo nie rozwiązuje problemu liberalnej konkurencji i i utrzymywania dodatkowego politycznego szyldu. Wygląda jednak na to, że to on realizowany będzie w najbliższych dniach. Do Platformy odejść ma 7-8 parlamentarzystów.
W tle zawartego przez Kamilę Gasiuk-Pihowicz i Grzegorza Schetynę układu o połączeniu, są oczywiście wybory i walka o miejsca na listach. Ci którzy mają większe szanse w PO, dążą do połączenia. Kamila Gasiuk-Pihowicz ma podobno obiecane biorące miejsce do Parlamentu Europejskiego. Ci którzy narazili się kiedyś PO, wolą zachować odrębność organizacyjną, licząc na wynegocjowanie przez Katarzynę Lubnauer lepszych miejsc jako część koalicji i jednocześnie konkurencji dla PO. Ma to związek nie tylko z własną kariera, ale także z diagnozą polityczną i rozstrzygnięciem w jakiej formule koalicja anty-PiS będzie bardziej skuteczną. Bo dla grupy skupionej wokół Kamili Gasiuk-Pihowicz walka z partią rządzącą jest co najmniej taka samo ważna, jak dobre miejsca na listach. Paradoksem jest to, że dla tych, którzy chcą nadal wznosić sztandar Nowoczesnej – też. Obie strony zgodnie z zasadami greckiej tragedii – mają więc z punktu widzenia opozycji, rację. A w takiej sytuacji można spodziewać się emocjonalnej wojny.