Niestety, wredni eksperci z Centrum im. Adama Smitha nie uwierzyli premierowi jak należy, na słowo, i prześledzili szczegółowe regulacje oraz ich skutki, w związku z czym okazało się, że "uproszczona" procedura jest jeszcze bardziej skomplikowana od dotychczas obowiązującej (wymaga siedmiu czynności, gdy poprzednia wymagała pięciu) i bynajmniej nie zmienia zasady, że aby można było cokolwiek zbudować, plan musi najpierw zostać zatwierdzony przez urzędnika.
Można by stwierdzić, że to dobry symbol obecnych rządów, i na tym zakończyć. Ale warto zauważyć, co sprawia, że z takim uporem podtrzymuje się idiotyzm urzędniczej władzy nad budownictwem (idiotyzm, bo to tak, jakby lekarz z historią choroby każdego pacjenta musiał biegać do urzędu po zgodę na zaproponowane leczenie; w końcu po co architekt, kierownik budowy i inni muszą zdobywać odpowiednie uprawnienia?). Otóż ten stan zapewnia urzędnikom władzę dającą się przełożyć na sute łapówki bądź inne formy pozyskiwania ich życzliwości, a deweloperom i innym związanym ze sztucznie ograniczonym rynkiem mieszkań możliwość dyktowania cen i krociowe zyski. Jest więc potężne lobby zainteresowane jego utrzymaniem. "Uproszczenie" procedury budowlanej stanowi więc nie tylko dobry symbol reformatorskiej niemocy rządu, ale też dobitny znak, kto naprawdę Polską rządzi, a komu się tylko tak wydaje.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/12/17/idiotyzm-urzedniczej-wladzy/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]