Warto doprawdy przeczytać ten tekst, bo chociaż mizdrzenie się Palikota może przyprawić o mdłości, trudno gdziekolwiek o równie bezwstydny autoportret człowieka najszczerzej, bezbrzeżnie i z wielką wzajemnością zakochanego w sobie i świata poza obiektem swej miłości niewidzącego.

Na liście "grzechów" Palikota nie ma oczywiście żadnego z zachowań, które umieściłby tam każdy obserwujący go człowiek. Nie ma na przykład nic o szampańsko dowcipnym esemesie, jakim potraktował nasze redakcyjne koleżanki w odpowiedzi na ich oficjalną prośbę o spotkanie i wypowiedź. Palikot przystał pod warunkiem, że przyjdą do niego "nago i po dwóch butelkach wina".

Nie umiem sobie wyobrazić, co spotkałoby w jakimkolwiek zachodnim kraju deputowanego, który pozwoliłby sobie na równie buracki dowcipas wobec zupełnie sobie obcych kobiet, na dodatek w sytuacji służbowej. To pewne, że zniknąłby definitywnie z życia publicznego (przykład czysto teoretyczny; tego rodzaju małomiasteczkowy "maczo" w ogóle by nie miał szans tam zaistnieć). Ale przecież Palikot wie, co robi i po co to robi. Maładiec, he, he. "Już taki jestem", jak to sam śpiewał, błaznując niedawno w telewizyjnym programie rozrywkowym.

O jedno tylko proszę pijarowców PO: by nie częstowali nas już, jak tylekroć wcześniej, "przeciekiem", że "tym razem to Donald (wzgl. Grzegorz) naprawdę się na Palikota wkurzył i chyba mu coś powie". A jeśli tej prośby nie usłuchają, to proszę przynajmniej kolegów dziennikarzy, żeby powstrzymali się od powtarzania z przejęciem tych "sensacji", bo już mi się od tego robi niedobrze.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/12/22/bezkarnosc-rozzuchwala-palikota/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]