Teoria, iż substancja rozcieńczona 100 tysięcy razy czystą wodą i tyleż razy potrząśnięta nie jest czystą wodą, bo wskutek potrząsania atomy nabierają jakiejś cząsteczkowej "pamięci" od cząsteczki rozcieńczanej, jest warta mniej więcej tyle samo co teoria, iż Ziemia jest płaska i opiera się na czterech ogromnych żółwiach. Zresztą, wystarczająco kompromituje homeopatię często powtarzany przez jej zwolenników argument, że nigdy nie stwierdzono, by homeopatyczny lek wykazał działanie niepożądane. Z praw statystyki wynika, że możliwe jest to tylko w jednym wypadku – gdy dana substancja nie działa w ogóle.
Jednak na rzecz dotowania z moich, podatniczych pieniędzy szarlatanów leczących czystą potrząsaną wodą przemawia demokracja: otóż ludzie wyciągający ze swego wykształcenia wnioski stanowią w społeczeństwach "elektronicznej epoki jaskiniowej" (jak nazwał nasze czasy śp. Stanisław Lem) zdecydowaną mniejszość. A w demokracji, jak wiadomo, rządzący stosują się do woli większości, przynajmniej tak długo, jak długo nie narusza to ich interesów. Lekarze i farmaceuci wojujący o zachowanie szczupłych środków na prawdziwe lekarstwa są z góry skazani na przegraną; mądrzej by zrobili, zakładając gabinety czarnej magii i wyciągając z budżetu refundacje na kryształowe kule.
Rzecz niby błaha – choć marnowanych pieniędzy zwyczajnie szkoda – ale czyż nie pouczająca?
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/01/20/naukowcy-przeciwko-demokracji/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]