Reklama

Komentarz Haszczyńskiego o teorii spiskowej Mińska

Dyplomatyczno-szpiegowski sojusz Polski i Niemiec próbował miesiąc temu obalić Aleksandra Łukaszenkę – uważa gazeta prezydenta Białorusi. Czyli zapewne i on sam.

Aktualizacja: 14.01.2011 20:15 Publikacja: 14.01.2011 20:11

Pozytywne jest przede wszystkim to, że w tej spiskowej teorii Polska występuje z Niemcami, które wcześniej nie były przez nikogo podejrzewane o wspieranie w tym regionie jakichkolwiek inicjatyw politycznych, które by się nie podobały Moskwie. A obalenie Łukaszenki przez jakichś prozachodnich (bo z tamtej strony finansowanych) spiskowców Kremlowi by się bardzo nie podobało.

W sumie pozytywne jest i to, że Łukaszence potrzebne są jakieś teorie spiskowe. To potwierdzenie, że nie czuje zdecydowanego poparcia we własnym narodzie. Czyli że przeraziły go prawdziwe wyniki wyborów 19 grudnia. I dlatego zdecydował się na tak silne uderzenie w opozycję, od bicia i uprowadzania kontrkandydatów po grożenie opozycjonistom karą kilkunastu lat więzienia.

Dopiero teraz się dowiedzieliśmy, że główny rywal Łukaszenki Uładzimir Nieklajeu był na pasku Berlina i Warszawy, bo przed wyborami był przedstawiany jako człowiek Moskwy. Jeszcze jako kandydat prorosyjski był bity przez białoruskie KGB.

Można to wszystko zignorować, ale trzeba pamiętać o losie białoruskiej opozycji. Publikacja w "Sowietskiej Biełorussii" oznacza, że reżim w Mińsku może się szykować do jeszcze ostrzejszego uderzenia w opozycjonistów. A udział w zamachu stanu za pieniądze obcego państwa – to już oskarżenie szalenie poważne, zwłaszcza w kraju, w którym jest wykonywana kara śmierci.

Dlatego trzeba wyraźnie powiedzieć, że Polska ani żaden inny kraj UE nie organizuje zamachów stanu na Białorusi. Nie ma kandydata, którego chce osadzić w pałacu prezydenckim w Mińsku. Nikogo nie przywiezie na czołgu ani nie da miliardów euro na kampanię wyborczą.

Reklama
Reklama

Polsce i Niemcom zależy na tym, by Białoruś była krajem, w którym odbywają się wolne i demokratyczne wybory, a opozycja nie siedzi w więzieniach KGB, lecz w ławach parlamentu. I o tym zresztą przed grudniowymi wyborami rozmawiali z Łukaszenką ministrowie Sikorski i Westerwelle. Wtedy o spisku nie wspominał. Może "Sowietskaja Biełorussija" napisała jednak tekst niezgodny z poglądami prezydenta?

Pozytywne jest przede wszystkim to, że w tej spiskowej teorii Polska występuje z Niemcami, które wcześniej nie były przez nikogo podejrzewane o wspieranie w tym regionie jakichkolwiek inicjatyw politycznych, które by się nie podobały Moskwie. A obalenie Łukaszenki przez jakichś prozachodnich (bo z tamtej strony finansowanych) spiskowców Kremlowi by się bardzo nie podobało.

W sumie pozytywne jest i to, że Łukaszence potrzebne są jakieś teorie spiskowe. To potwierdzenie, że nie czuje zdecydowanego poparcia we własnym narodzie. Czyli że przeraziły go prawdziwe wyniki wyborów 19 grudnia. I dlatego zdecydował się na tak silne uderzenie w opozycję, od bicia i uprowadzania kontrkandydatów po grożenie opozycjonistom karą kilkunastu lat więzienia.

Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Reklama
Reklama