Od przyszłego roku opakowanie, które dziś na receptę kosztuje 2 ? 3 złote, kosztować będzie około 30. Decyzja sama w sobie jakoś tam zrozumiała ? komuś trzeba zabrać, a przecież nie urzędnikom, z których jedną czwartą, 100 tysięcy, zatrudniła PO, ani nie równie rozrośniętej „sferze publicznej”, bo wszystko to wszak rezerwuary żelaznego elektoratu władzy. Cukrzyca zaś to, przynajmniej wedle stereotypu, choroba ludzi starszych, a jak starszych, to wiadomo: gorzej wykształconych, z wiochy i w ogóle pisowców. Zabranie babci możliwości odpowiedniego dozowania insuliny uchroni salony przed „powrotem IV RP” jeszcze skuteczniej, niż zabranie jej dowodu.
Sama decyzja to jednak jedno, a argumentacja, która jej towarzyszy ? drugie. Pani ? jeszcze ? minister zdrowia wyjaśniła, że „pacjenci w większości nadużywali samokontroli w zakresie pomiaru cukru we krwi, a płacił za to resort”.
Pani Ewa Kopacz jest podobno lekarzem. Gdy brednie o staruszkach, którzy wytwarzają w przychodniach kolejki bo chodzą do lekarza niepotrzebnie, z nadmiaru wolnego czasu, opowiadała Joanna Mucha, to można było się pocieszać, że ta arogancja jest udziałem osoby młodej i, delikatnie mówiąc, słabo zorientowanej. Ale gdy o „nadużywaniu samokontroli w zakresie pomiaru cukru we krwi” plecie lekarz, to nieprzyzwoitość i arogancja władzy przekracza już wszelkie granice.
Cukrzyca, choroba cywilizacyjna, to problem kilku milionów Polaków ? i, niestety, ta liczba stale rośnie. Nie wdając się w szczegóły (bo tak właściwie kryją się pod tą nazwą kilka różnych chorób, dających ten sam objaw) podniesiony poziom cukru we krwi niszczy małe naczynia krwionośne i zakończenia nerwowe. Prowadzi to do rozmaitych skutków, a wszystkie są straszne ? udar, zawał, ślepota, dysfunkcja nerek, obumieranie i konieczność amputacji palców oraz całych kończyn. Dlatego podstawową sprawą przy cukrzycy jest kontrolowanie poziomu cukru ? glikemii, mówiąc fachowo ? na bieżąco i natychmiastowe reagowanie, jeśli się on niebezpiecznie podnosi.
Wypowiedź pani jeszcze minister jest skandaliczna po dwakroć. Po pierwsze, oburzająca jest pogarda kolejnej już osoby z upojonego sukcesem obozu władzy okazywana chorym. Trzeba wyjątkowej jej dozy i wyjątkowej urzędniczej znieczulicy, by sugerować, że cukrzyk kłuje się po palcach kilka razy dziennie dla perwersyjnej przyjemności, i jeszcze oskarżać go, że w ten sposób wpuszcza „resort” w niepotrzebne koszta.