Chrześcijanie nadal ryzykują życie

"Chrześcijanie na celowniku” - pod takim tytułem „Rzeczpospolita” wydała przed ponad sześciu laty kilkunastostronicowy dodatek. Wtedy temat prześladowań chrześcijan w świecie niechrześcijańskim prawie nie istniał w głównych mediach polskich, a rzadko i w zachodnioeuropejskich.

Publikacja: 09.11.2012 18:29

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Wówczas słuszna była teza, że cierpią oni w samotności. Bo nikt w bogatej Europie się nie interesuje, że gdzieś tam w Afryce czy na Bliskim Wschodzie rządowe wojska bombardują kościoły w czasie niedzielnej mszy świętej albo miejscowy sąd wymierza karę kilkuset batów za wspominanie na lekcji o Biblii.

W wielu krajach na świecie chrześcijanie nadal cierpią, nadal ryzykują życie. I wciąż muszą podejmować decyzję: pozostać w domu przodków, w ojczyźnie czy wyemigrować. Zapewne wielu z nich nadal czuje, że cierpią w samotności.

O ich cierpieniach wspomina się jednak więcej niż kilka lat temu. Oczywiście, nie jest to ulubiony temat europejskich polityków czy lewicowych elit, ale powoli wychodzi z niszy. Choćby przy okazji omawiania skutków zachodniej interwencji w Iraku, po której dziesiątki tysięcy tamtejszych chrześcijan uciekło z ojczyzny.

Co zrobić, by pomóc w wychodzeniu tego tematu z niszy? Nie można liczyć na to, że najbardziej wpływowe w kształtowaniu europejskiej opinii publicznej środowiska liberalne będą wspierały mniejszość chrześcijańską dlatego, że jest chrześcijańska. Nie czują z nią przecież powiązań religijnych, kulturowych, cywilizacyjnych, często się cieszą, że Europa ma coraz mniej wspólnego ze swoim religijnym dziedzictwem.

Ale powinny ją wspierać, jeżeli chcą być konsekwentne w głoszonej trosce o wszelkich prześladowanych, słabszych, niszczonych. Trochę niezręcznie krzyczeć o wielorybach i pandach, milcząc o ludziach wierzących w Chrystusa.

Na dodatek Zachód musi się upominać o dręczonych chrześcijan także dlatego, że cierpią, bo są utożsamiani ze znienawidzoną cywilizacją zachodnią. W ten sposób chrześcijanin żyjący wśród muzułmanów, hinduistów czy w komunistycznej dyktaturze odpowiada za prawdziwe czy domniemane zbrodnie sprzed lat: kolonizatorów, zachodnich generałów i kapitalistów.

Niechęć do polityki Busha, Obamy, Blaira czy Sarkozy'ego staje się niechęcią do sąsiada, który chodzi do kościoła.

Trzeba sobie uświadomić, że troski o los prześladowanych chrześcijan w państwach niechrześcijańskich Zachód nie może na nikogo przerzucić. To jest nasz obowiązek.

Wówczas słuszna była teza, że cierpią oni w samotności. Bo nikt w bogatej Europie się nie interesuje, że gdzieś tam w Afryce czy na Bliskim Wschodzie rządowe wojska bombardują kościoły w czasie niedzielnej mszy świętej albo miejscowy sąd wymierza karę kilkuset batów za wspominanie na lekcji o Biblii.

W wielu krajach na świecie chrześcijanie nadal cierpią, nadal ryzykują życie. I wciąż muszą podejmować decyzję: pozostać w domu przodków, w ojczyźnie czy wyemigrować. Zapewne wielu z nich nadal czuje, że cierpią w samotności.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność