Można się spodziewać, że premier przyjmie do wiadomości sprawozdanie. Z trzech powodów. Do odwołania Seremeta potrzebne byłyby głosy PiS, zaś tworzenie koalicji z największym wrogiem w kolejnej dziedzinie, może się Tuskowi nie opłacać. Drugi powód dotyczy tego, że prokurator generalny stałby się kozłem ofiarnym reformy instytucji prokuratury.
Seremet musiałby wziąć na siebie winę za wszystkie błędy, które PO popełniła rozdzielając prokuraturę od ministerstwa sprawiedliwości. A że błędów było sporo - najlepszy dowód, że Platforma właśnie pracuje nad ustawa, która częściowo wycofuje się z tamtej reformy. Po trzecie dla opinii publicznej odwoływanie prokuratora generalnego mogłoby wyglądać jak polityczna zemsta za niewygodne śledztwa. Za postępowanie w sprawie Amber Gold, za wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej i inne kłopotliwe dochodzenia. Natychmiast podniosłyby się głosy, że rząd zamiata te niewyjaśnione kwestie pod dywan.
Ale nawet jeśli Tusk przyjmie do wiadomości sprawozdanie prokuratora generalnego warto będzie jednak zadać pytanie,czy Andrzej Seremet jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Powiedzieć, że obraz prokuratury w mediach jest kiepski to mało. I trudno wszystko zrzucić na karb złej ustawy. Być może Andrzej Seremet byłby dobrym szefem polskich śledczych, gdyby instytucja funkcjonowała już wiele lat. Wszystko jednak wskazuje na to, że z zdaniem zbudowania na nowo skutecznej ale też niezależnej prokuratury Seremet sobie po prostu nie poradził.