Nigdy więcej komunizmu

Sprawcy zbrodni komunistycznych – tych zagrożonych karą więzienia do lat pięciu – mają u nas wyjątkowo dużo szczęścia

Publikacja: 11.12.2012 20:12

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Panie i panowie (zazwyczaj: towarzyszki i towarzysze), którzy bili, szykanowali, zastraszali, wyrzucali z pracy działaczy opozycji, nadal spacerują spokojnie po polskich ulicach. Ich czyny bowiem się przedawniły.

Ktoś może stwierdzić, że nic w tym złego: dlaczego zbrodnie komunistyczne miałyby być traktowane inaczej niż wszystkie inne? Dlaczego komunistycznych przestępców mielibyśmy ścigać aż do śmierci, a zwykłymi sprawcami rozbojów i kradzieży przestajemy się zajmować po pięciu lub dziesięciu latach?

Odpowiedzieć można na dwa sposoby. Przede wszystkim dlatego, że III Rzeczpospolita komunistycznych zbrodniarzy ścigała na początku mało konsekwentnie. Układy okrągłostołowe, nawet jeśli nie zawierały na ten temat konkretnych – choćby niepisanych – porozumień, to w najlepszym wypadku stworzyły atmosferę bezkarności. Skoro nietykalni byli wysocy funkcjonariusze komunistyczni, skoro w glorii zbawców ojczyzny chadzali ci, którzy wydawali rozkazy: „ludzie honoru", generałowie Jaruzelski i Kiszczak, to trudno było karać ich podwładnych. A IPN – którego pion prokuratorski na poważnie zabrał się do ścigania komunistycznych zbrodni – rozpoczął działanie dopiero w 1999 roku.

Druga odpowiedź w mniejszym stopniu dotyczy konkretów. Otóż komunizm, który jako ustrój polityczny panował przez kilkadziesiąt lat w wielu państwach świata, był najbardziej zbrodniczym ze znanych nam systemów. Jego ofiarami padały w równym stopniu narody, jak i rodziny oraz jednostki. Komunizm zabijał niepokornych w sensie dosłownym, ale też destruował gospodarkę, rujnował kulturę i sztukę, zakłamywał historię, niszczył więzi społeczne, odbierał nadzieję na normalne życie. Trudno o większe nagromadzenie zła.

Ponad 20 lat po upadku PRL za łatwo zapominamy o wszystkich ludzkich tragediach, których sprawcami byli komuniści. Młodzi słuchają opowieści o Polsce Ludowej jak bajki o żelaznym wilku. Wielu starszych nie chce pamiętać o cenzurze, państwie policyjnym lat 80., internowaniach, aresztowaniach i innych represjach totalitarnej władzy – woli wspominać wakacje z Funduszu Wczasów Pracowniczych i pomarańcze, które „rzucali" do sklepów przed Bożym Narodzeniem. W tej sytuacji niemal 450 umorzonych spraw dotyczących zbrodni komunistycznych może tylko pogłębiać wrażenie, że Polska przez niemal pół wieku nie była rządzona przez zbrodniarzy wysługujących się Moskwie, ale przez łagodnych nepotów z pewną skłonnością do absurdu.

Dlatego tak ważne jest, aby mimo upływu lat nieustannie piętnować i ścigać przestępstwa komunistyczne, póki żyją ich sprawcy. To nie tylko kwestia sprawiedliwości dziejowej, ale też lekcja historii i wychowania obywatelskiego.

Panie i panowie (zazwyczaj: towarzyszki i towarzysze), którzy bili, szykanowali, zastraszali, wyrzucali z pracy działaczy opozycji, nadal spacerują spokojnie po polskich ulicach. Ich czyny bowiem się przedawniły.

Ktoś może stwierdzić, że nic w tym złego: dlaczego zbrodnie komunistyczne miałyby być traktowane inaczej niż wszystkie inne? Dlaczego komunistycznych przestępców mielibyśmy ścigać aż do śmierci, a zwykłymi sprawcami rozbojów i kradzieży przestajemy się zajmować po pięciu lub dziesięciu latach?

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Komentarze
Kto kogo zaora – Grzegorz Braun Sławomira Mentzena czy Krzysztof Stanowski obu?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po zmianie rządów polityka wcale nie opuściła szkolnych murów
Komentarze
Estera Flieger: Drugiego Jagodna nie będzie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Pat z PKW, bałagan w sądach, spór o edukację zdrowotną. Wrażenie chaosu się pogłębia
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nie wolno huśtać polsko-ukraińską łódką
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego