Czy oni się czegoś uczą?

To, co w Polsce działo się i dzieje, a dotyczy jednolitego patentu europejskiego, jest niestety bardzo charakterystyczne. I dla naszego kraju, i – przede wszystkim – dla obecnego rządu

Publikacja: 19.12.2012 01:08

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Od kilku lat eksperci i organizacje przedsiębiorców alarmowali, że przyjęcie przez Polskę tego patentu obciąży polskie firmy wymiernymi (i, dodajmy, sporymi) kosztami. A w konsekwencji, poprzez mniejsze wpływy z podatków, ucierpi również budżet państwa.

Eksperci i przedsiębiorcy alarmowali, a rząd... kompletnie się tym nie przejmował. I nie tylko prowadził nasz kraj w stronę przyjęcia jednolitego patentu, ale wręcz aktywnie popychał całą sprawę na forum europejskim. Jednolity patent stał się de facto priorytetem polskiej prezydencji. Powtórzmy, polski rząd lansował i wewnątrz, i na zewnątrz kraju rozwiązanie szkodliwe dla polskiej gospodarki. Na argumenty tych, którzy na ową szkodliwość wskazywali, demonstracyjnie zamykał oczy.

Dlaczego? Chyba dlatego że ekipa Tuska uznała swego czasu, że najlepsza dla niej będzie postawa europrymusa. Że te nieliczne sprawy, w których interes kraju wymusza na rządzących Polską sprzeciw wobec lansowanych w Unii rozwiązań i trendów, trzeba unijnym elitom rekompensować demonstracjami euroentuzjazmu i aktywnym wspieraniem wszystkich innych popularnych w Brukseli rozwiązań.

Poza tym  polska prezydencja i osobiście Donald Tusk potrzebowali europejskiego sukcesu. Jednolity patent mógł być przedstawiony jako taki sukces. A że ktoś tam marudzi, że to szkodliwe dla gospodarki...? A co to jest gospodarka w porównaniu z perspektywą kolejnego PR-owskiego zwycięstwa, przekładalnego w kraju na słupki poparcia?

I trzeba było dopiero tego, żeby o złych skutkach jednolitego patentu dla polskiej gospodarki napisała w raporcie międzynarodowa firma audytorska Deloitte, by po stronie polskiego rządu wybuchła panika. I aby zaczęto na gwałt szukać możliwości odkręcenia tego, co przedtem konsekwentnie robiono przez kilka lat. Ale, oczywiście, pod wieloma względami jest już za późno.

Narzuca się porównanie ze sprawą ACTA. Wtedy działał podobny schemat. Najpierw aktywne wspieranie przez rząd kontrowersyjnych regulacji i de facto bojkotowanie konsultacji społecznych, a potem – gdy wybuchł skandal – zmiana frontu o 180 stopni.

Czy ten rząd niczego się nie uczy?

Od kilku lat eksperci i organizacje przedsiębiorców alarmowali, że przyjęcie przez Polskę tego patentu obciąży polskie firmy wymiernymi (i, dodajmy, sporymi) kosztami. A w konsekwencji, poprzez mniejsze wpływy z podatków, ucierpi również budżet państwa.

Eksperci i przedsiębiorcy alarmowali, a rząd... kompletnie się tym nie przejmował. I nie tylko prowadził nasz kraj w stronę przyjęcia jednolitego patentu, ale wręcz aktywnie popychał całą sprawę na forum europejskim. Jednolity patent stał się de facto priorytetem polskiej prezydencji. Powtórzmy, polski rząd lansował i wewnątrz, i na zewnątrz kraju rozwiązanie szkodliwe dla polskiej gospodarki. Na argumenty tych, którzy na ową szkodliwość wskazywali, demonstracyjnie zamykał oczy.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Kłamstwo Karola Nawrockiego odsłania niewygodne fakty. PiS ma problem
Komentarze
Bogusław Chrabota: Alcatraz, czyli obsesja Donalda Trumpa rośnie
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku