Drodzy Czytelnicy, Szanowni Państwo!
Podejmuję dziś najtrudniejsze jak dotąd wyzwanie w mojej zawodowej biografii – stanowisko redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita". To wielkie wyróżnienie, bo tytuł, z którym wiążę swoje losy, był i wciąż jest legendą polskiego dziennikarstwa. W trudnych pierwszych latach minionego 20-lecia udanie wyznaczał standardy rzetelności, niezależności i niekłamanej troski o dobro narodowe. Przez kolejne lata nie odszedł od kursu wyznaczonego przez pierwszych naczelnych. Polska, jej suwerenność, bezpieczeństwo i rozwój zawsze były w centrum uwagi redaktorów, dziennikarzy i publicystów tej gazety. „Rzeczpospolita" nie bała się podejmować trudnych tematów, wielokrotnie stawała w poprzek utartych poglądów, a jej autorzy nie hołdowali poprawności politycznej, gdy chodziło o wartość naczelną – polską państwowość. Mogę zapewnić, że to ważne dziedzictwo będzie również dla mnie kierunkiem i sztandarem.
Przychodzę do „Rzeczpospolitej" z telewizji . Mam nadzieję, że moje doświadczenia – pioniera i współtwórcy rynku komercyjnych mediów elektronicznych – będą przydatne w dobie przechodzenia tradycyjnie rozumianej gazety w nowoczesność . Niewątpliwie Internet zmienił świat w sposób, jakiego założyciele „Rzeczpospolitej" w roku 1920 i odnowiciele w 1989 nie mogli sobie nawet wyobrazić. Sieć poszerzyła sferę wolności jak żaden przed nią wynalazek w historii. Tej wolności trzeba bronić, ale i umieć się w niej odnaleźć z wartościami, bo wolność bez wartości zwykle prowadzi na manowce. „Rzeczpospolita" i jej dorobek muszą znaleźć swoje miejsce w tym nowym, multimedialnym świecie. To jedno z najważniejszych wyzwań, jakie stawia współczesność. Z zespołem, który dziedziczę, i nowymi ideami z pewnością temu sprostamy.
„Rzeczpospolita" jest i pozostanie gazetą użyteczną. Ma wspierać polskich przedsiębiorców i prawników, księgowych i ludzi odpowiedzialnych za finanse polskich przedsiębiorstw. Dostarczać im sprawdzonej i przydatnej wiedzy. Nie będziemy jednak tylko podręczną bazą danych. Rolą oraz misją pisma jest i pozostanie walka o interes polskiego przedsiębiorcy. Będziemy z pełną determinacją recenzować rząd i parlament, czy działają na rzecz polskiej gospodarki, a tam, gdzie to konieczne, nie żałować słów bezwzględnej krytyki. Broniąc interesów polskich przedsiębiorców i pracowników, będziemy szczególnie uważnie przyglądać się prawodawstwu Unii Europejskiej i piętnować szkodliwy, antyrynkowy protekcjonizm, nawet jeśli będzie udziałem naszych najbliższych partnerów.
Nie jestem ani politycznym nominatem, ani urzędnikiem. Jestem z krwi i kości dziennikarzem. Wierzę w wolne słowo i wierzę w Polskę. Cieszę się, że mojej pracy patronować będzie jedno z najdonioślejszych i najpiękniejszych polskich słów, zarazem tytuł dziennika – rzeczpospolita. Szczęśliwie nazwano kiedyś tę gazetę, wiążąc z nią ów unikalny splot dawnych i współczesnych wartości: przywiązanie do tradycji, poszanowanie wolności i szacunek dla dobra publicznego. Nie sposób wymyślić niczego, co lepiej mogłoby opisać misję polskiego dziennikarza. Niech więc służy „Rzeczpospolita" namysłowi nad zasypaniem linii polskich podziałów. Pozostawi otwarte drzwi dla opozycji. Niech obróci się w stronę faktów i wolnej od zajadłości debaty publicznej nad najważniejszymi polskimi sprawami. Wierzę, że to możliwe. Zrobię wszystko, by to było możliwe.