Sporo komentatorów nie mogło się nazachwycać jej eksperckością, fachowością i sprawnością urzędniczą.
No ale wyszło jak zawsze. Pani wicepremier Elżbieta Bieńkowska została zapytana wczoraj w TVN24 o spóźnienia pociągów z powodu zimy. Przypomnijmy, że sięgają one jeszcze dziś, we wtorek rano nawet około dziesięć godzin (wyobrażacie sobie państwo ekstra dziesięć godzin, prócz np. ośmiu samej podróży w pachnącym pociągu pospiesznym?).
Pani premier odpowiedziała: Sorry, taki mamy klimat.
Złośliwie można by odpowiedzieć: jakie państwo, taka królowa Elżbieta. Czyżby bowiem epoka elżbietańska w polityce polegała na absolutnym braku wrażliwości na ludzkie problemy?
Bo od biedy można przyznać pani wicepremier rację. Mamy taki klimat. Ale od czego jest państwo? Czy czasem nie od tego, by minimalizować skutki żywiołów? Już raz Włodzimierz Cimoszewicz przegrał dla SLD wybory mówiąc powodzianom, że mogli się ubezpieczyć. Nie miał racji? Miał. Ale polityk ponosi odpowiedzialność za swoje słowa. Bo po powodzi też można powiedzieć, że taki mamy klimat. Po wichurze w Tatrach też można było powiedzieć, że to wina klimatu. Jednak premier Donald Tusk pojechał by zaoferować poszkodowanym pomoc.