A na tę zamurowaną scenę nie chce się już patrzeć. Wszyscy idą w zaparte. Wiadomo, co powiedzą. Wiadomo, że będą bronić swoich decyzji, nawet kiedy trzeba będzie poświęcić na ołtarzu politycznym prawdę, logikę i dobre obyczaje. I jeszcze myślą, że publiczność tego nie widzi.
PiS ma dodatkowo ten grzech na sumieniu, że idzie w zaparte niesympatycznie, agresywnie i nieuprzejmie. Bez finezji i poczucia humoru. Jak minister Waszczykowski każący Białorusinom uczyć się polskiego. Myli się mu skuteczność z twardogłowiem.
I śmichy-chichy skoszarowanej opozycji nic na to nie pomogą. Ponieważ partie w Polsce nie są demokratyczne, to trudno szukać w parlamencie demokracji. Szczególnie, że ludzie, którym głowa wystaje czasem znad okopów, tracą ją w wyniku „friendly fire”. Ale może przynajmniej zostaje im trochę przyzwoitości.