Po artykule: “Ściąganie MP3 z Internetu jest na razie legalne” (“Rz” z 21 lipca) otrzymaliśmy wiele e-maili od czytelników. Drukujemy fragmenty niektórych z nich.
Nie dziwi mnie, że wielkie wytwórnie chcą, aby przepisy zabraniały ściągania plików i przewidywały kary za takie czyny. Bronią po prostu swego interesu. Jest to jednak z góry skazane na niepowodzenie. Po prostu wymiany plików nie da się już zatrzymać. Wystarczy popatrzeć na ludzi w metrze, autobusie, na ulicy. Wszyscy słuchają muzyki z odtwarzaczy MP3. Skąd biorą muzykę? Może niektórzy przegrywają ją z płyt; na marginesie – tego również wytwórnie najchętniej by zakazały. Większość jednak ma ją z Internetu. Spytam więc przekornie – może aresztujemy każdego posiadacza odtwarzacza MP3, bo bardzo prawdopodobne, że jest “złodziejem” muzyki?
Aleksander Bytkowiak
Nie zgadzam się z tezą, że art. 23 prawa autorskiego pozwala na pobieranie z Internetu plików, które zostały rozpowszechnione bez zgody twórcy. Przepis dotyczący dozwolonego użytku osobistego należy bowiem wykładać w kontekście definicji ustawowych. A zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 3 ustawy utworem rozpowszechnionym jest utwór, który za zezwoleniem twórcy został w jakikolwiek sposób udostępniony publicznie. Innymi słowy, korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego jest możliwe wyłącznie wówczas, gdy autor zrealizował swe prawo osobiste do decydowania o udostępnieniu utworu publiczności.
dr Teresa Grzeszak Wydział Prawa i Administracji UW