Czas na zgłaszanie się po rekompensatę za już zeskanowane przez Google’a książki wydawcy na całym świecie mają do 5 stycznia. Mogą to zrobić przez Internet, za pośrednictwem witryny www.googlebooksettlement.com. Polska Izba Książki (PIK) przekonuje ich, że warto zdobyć się na ten wysiłek.
Problem się zaczął, gdy internetowy gigant zaczął skanować książki z całego świata po to, by stworzyć ogromną cyfrową czytelnię. – Szacuje się, że ok. 80 proc. zasobów bibliotecznych na świecie to książki, których poza konkretnymi bibliotekami nie można już nigdzie dostać. Chcielibyśmy przywrócić dostęp do nich czytelnikom. Stąd pomysł na skanowanie książek w bibliotekach - tłumaczy Marta Jóźwiak, rzeczniczka Google Polska.
Europejscy wydawcy wytykają jednak Google’owi, że źle zaplanował cały projekt od strony prawnej. – Google zeskanował m.in. 1 – 4 mln książek europejskich, w większości przypadków bez zgody i wiedzy ich wydawców i autorów, tak jak robił to z książkami amerykańskimi. Problem polega na tym, że w USA obowiązuje zezwalająca na takie działanie tzw. zasada fair use. W Europie z punktu widzenia prawnego nie ma takiej możliwości, zasada jest bowiem sprzeczna z europejskim prawodawstwem i konwencją berneńską. Europejskie przepisy zakładają, że autora i wydawcę należy przed wykorzystaniem jego dzieła zapytać o zgodę – mówi „Rz” Piotr Marciuszuk, prezes PIK, który uczestniczył w ubiegłotygodniowej debacie na ten temat w Brukseli.
W wyniku procesu, jaki wytoczyli Google’owi wydawcy w USA, firma przygotowała dla wszystkich wydawców na świecie ugodę. W październiku o jej ostatecznym uznaniu ma zadecydować sąd w USA. Do 4 września wydawcy mogli się z ugody wycofać, w Polsce PIK rekomendował jednak, by tego nie robili (wtedy np. nie dostaliby żadnej rekompensaty za i tak już zeskanowane książki). W ramach ugody Google przekaże 125 mln dol. na stworzenie niezależnego rejestru praw autorskich – Books Rights Registry, którego zarządzaniem zajmą się autorzy i wydawcy, a który będzie odpowiedzialny za identyfikowanie właścicieli praw autorskich do skanowanych w USA książek, jak i dystrybucją należnych im kwot.
W Polsce nikt się z ugody z Google’em nie wycofał. Wydawców wciąż obejmuje także upływający 5 stycznia 2010 r. termin zgłaszania się po rekompensatę – 60 dol. za książkę lub 15 dol. za utwór. – Jeśli wydawca się do tego czasu nie zgłosi, pieniądze przepadną. Zgłaszając się, musi zaznaczyć, które z książek są jeszcze w obrocie handlowym, a które nie. Ugoda obejmie wyłącznie tytuły niebędące już w obrocie handlowym i te, do których nie udało się ustalić właściciela praw autorskich. Wydawca może też zaznaczyć, w jaki sposób i na jakich warunkach mogą być wykorzystywane jego książki – tłumaczy Marciszuk. Jeśli Google zeskanował 4 mln książek wydanych przez wydawców europejskich i wszyscy oni zgłoszą się po rekompensatę, koncern łącznie będzie musiał wypłacić im nawet 240 mln dol.