Sprawa dotyczy Andrzeja Jeziora, radnego w Ryglicach. Prowadzi on blog, w którym pisze o wydarzeniach w gminie. Czytelnicy mogą w nim zamieszczać swoje komentarze. Podczas kampanii wyborczej pojawił się wpis, który szkalował burmistrza Ryglic i jego rodzinę. Został usunięty przez syna blogera. Później jeszcze kilkakrotnie był blokowany, ponieważ autor wciąż ponawiał wpisy.
Burmistrz w trybie wyborczym wniósł sprawę do sądu i wygrał w obydwu instancjach. Mimo że bloger usuwał sporny wpis, sąd uznał, że to nie chroni go przed odpowiedzialnością.
– Prowadzący blog był zobowiązany sprawić, by treść publikowanych w nim wypowiedzi odpowiadała stanowi faktycznemu. Mógł wprowadzić zasadę publikacji komentarzy internautów tylko po uprzednim zalogowaniu – uzasadnił wyrok Sąd Okręgowy w Tarnowie. Orzeczenie to zostało zaskarżone do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przez Helsińską Fundację Praw Człowieka.
Okazuje się, że sprawa ma także ciąg dalszy przed polskim sądem. Były burmistrz skierował bowiem pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym dowodzi, że wpis na blogu radnego Jeziora przyczynił się do przegrania przez niego wyborów. Domaga się 10 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin w prasie.
Wyrok w tej sprawie będzie ważnym głosem w dyskusji na temat odpowiedzialności administratorów serwisów internetowych za cudze wpisy. Dotychczas przeważały orzeczenia, w których uznawano, że do momentu otrzymania wiarygodnej informacji o tym, że dany komentarz łamie prawo, administrator, czyli pośrednik, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności. Wynika to wprost z art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.