W czasie II wojny światowej naziści zrabowali w Europie około 650 tys. dzieł sztuki, a jednym z współautorów systemu grabieży był Hermann Goering, drugi człowiek Rzeszy po dojściu Hitlera do władzy w 1933 roku.
Uważający się za nazistowską inkarnację człowieka renesansu Goering, kolekcjonował sztukę. W 1939 roku w Lucernie, w przededniu wybuchu wojny, odbyła się aukcja sztuki zdegenerowanej, czyli źle widzianej przez faszystowskich ideologów.
Ze 100 tysięcy wywiezionych z Francji dzieł sztuki powróciło do niej po wojnie 60 tys.
Można było nabyć obrazy m.in. Gaugaina, Picassa, Chagalla, Van Gogha. Jednym z miłośników tej sztuki był także i Goering, który wstydliwie, ale systematycznie wzbogacał o nią swoje zbiory. Szeroko drzwi do grabieży dzieł sztuki otworzył rząd Vichy zarządzając konfiskatę żydowskiego mienia: w ten sposób ponad połowę z 50 paryskich galerii splądrowano albo odebrano właścicielom.
W ciągu czterech wojennych lat Goering odwiedził 21 razy Jeu de Paume, małe muzeum w centrum Paryża, w którym naziści gromadzili skradzione zbiory sztuki. Rose Valland, historyczka sztuki stojąca na straży zbiorów tej placówki, pilnująca też 400. przywiezionych przez hitlerowców skrzyń, zanotowała: „Trzeci grudnia: marszałek Goering zabiera jutro swoim prywatnym pociągiem rzeźby z posiadłości Rothschildów, a do tego 50 obrazów. W większości są to impresjoniści z kolekcji Rosenberga”. Oczywiście, nigdy nie płacił. 600 dzieł „sztuki zdegenerowanej” zostało przez nazistów pociętych i spalonych na oczach Rose Valland, w tym Picassa, Miro, Dalego, Ernsta, Kisslinga. Kolekcja Goeringa powiększała się też za sprawą fuhrera, który zazwyczaj na urodziny podarowywał mu cenny „drobiazg”, taki jak choćby obraz Cranacha. Goering zgromadził 57 dzieł tego artysty, któremu przypisywano germańską wspaniałość.