Szef Tesco Ken Murphy dołączył do apelu, który skierowały już do rządu sieci Morrisons, Asda i Waterstones, w którym detaliści wzywają do „równych szans” w zakresie podatków. Wyrównanie szans miałoby polegać na obłożeniu podatkiem od sprzedaży w wysokości 1 proc. firm prowadzących sprzedaż online.
Obecnie detaliści posiadający nieruchomości standardowo muszą płacić od nich podatki. Biznes był zwolniony z nich w 2020 roku z uwagi na pandemię. W 2020 roku, zdaniem Altus Group, wpływy z tego podatku wyniosłyby 8,25 mld funtów, czyli 2,9 proc. całkowitej sprzedaży detalicznej w sklepach, która wyniosła w 2020 285,8 mld funtów. Przy czym sprzedaż w 2020 była o 10,3 proc. niższa niż rok wcześniej.
Warto jednak spostrzec, że Tesco i Morrisons zwróciły do budżetu ulgę podatkową w wysokości 1,8 mld dolarów po tym, jak okazało się, że przyjmując wsparcie publiczne wypłacały dywidendę akcjonariuszom.
Spór o podatki i równe szanse wynikać może z faktu, że Amazon ma wyraźnie mniejsze obciążenia podatkowe w stosunku do sprzedaży. Amerykański gigant miał w 2020 roku w Wielkiej Brytanii sprzedaż w wysokości 19,3 mld funtów (o połowę więcej niż w 2019), a koszty podatkowe wyniosły 71,5 mln funtów, czyli 0,37 proc. jego sprzedaży. Koncern broni się, że tworzy dziesiątki tysięcy miejsc pracy i płaci podatki. Pochwalił się, że w 2019 roku zapłacił 293 mln funtów podatków bezpośrednich i 854 mln funtów podatków pośrednich.
Dla detalistów obecnych nie tylko w sieci, ale fizycznie w sklepach podatek od sprzedaży online jest postrzegany jednak jako wyrównanie szans.