Odmrożony handel nabiera temperatury

Otwarcie galerii handlowych z początkiem maja przyczyniło się do nadspodziewanie silnego odbicia sprzedaży detalicznej. Perspektywy konsumpcji pozostają jednak niepewne.

Aktualizacja: 23.06.2020 06:14 Publikacja: 22.06.2020 21:00

W maju Polacy ochoczo ruszyli do tradycyjnych sklepów

W maju Polacy ochoczo ruszyli do tradycyjnych sklepów

Foto: shutterstock

Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła w maju o 14,9 proc. w stosunku do kwietnia, a po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych aż o 17,4 proc. To oznacza, że odrobiła już w dwóch trzecich spadek z marca i kwietnia (łącznie zmalała w tym okresie o 26 proc.), gdy handel paraliżowały ograniczenia wprowadzone przez rząd w celu stłumienia epidemii koronawirusa.

Pomimo odbicia sprzedaż detaliczna była w maju wciąż o 7,7 proc. niższa niż w tym samym okresie ub.r. To jednak i tak wynik zaskakująco dobry w świetle tego, na co wskazywały m.in. dane z banków dotyczące płatności kartami oraz statystyki dotyczące ruchu w galeriach handlowych. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wskaźnik ten – stanowiący miarę wydatków na towary w jednostkach handlowych zatrudniających co najmniej dziesięć osób – zmalał w maju o 12 proc. rok do roku, po bezprecedensowym załamaniu o 22,9 proc. w kwietniu. Zaledwie sześciu spośród 25 uczestników ankiety spodziewało się jego zniżki o mniej niż 10 proc. Majowy wynik okazał się też lepszy od marcowego, gdy sprzedaż zmalała o 9 proc. rok do roku, choć ograniczenia w handlu zostały wprowadzane w połowie tamtego miesiące, a wcześniej wiele gospodarstw domowych robiło zakupy na zapas.

Towary zamiast usług

Nic dziwnego, że pierwsze reakcje ekonomistów na poniedziałkowe dane GUS były entuzjastyczne. Analitycy z banku Pekao napisali na Twitterze, że realizuje się scenariusz V-kształtnego odbicia konsumpcji, a to pociągnie za sobą rewizje szacunków dotyczących PKB w II kwartale. Wiadomo bowiem, że czerwcowe wyniki sprzedaży będą jeszcze lepsze od majowych, choćby za sprawą ożywienia w rejestracjach samochodów osobowych i motocykli oraz większego ruchu w restauracjach.

Ale o ile część ekonomistów rzeczywiście przyznaje już, że dominujące dotąd szacunki, wedle których gospodarka w bieżącym kwartale miała się skurczyć o około 10 proc. rok do roku, stały się zbyt pesymistyczne, to jednocześnie nawet oni nie spieszą się z podwyższaniem prognoz na cały 2020 r. Wciąż więc aktualny pozostaje scenariusz, wedle którego PKB Polski zmaleje w br. o 4–5 proc.

Czytaj także: Sklepy nie przetrwają bez internetu. Również po pandemii

Po pierwsze, majowe odbicie sprzedaży detalicznej to częściowo efekt odłożonego popytu, który w kolejnych miesiącach będzie wygasał. Jak zauważył w tym kontekście Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole w Polsce, opublikowane także w poniedziałek wyniki ankietowych badań GUS wśród firm wskazują, że w handlu detalicznym spadek zamówień składanych przez klientów był w czerwcu nawet głębszy niż w maju, podczas gdy w innych sektorach gospodarki był płytszy.

Po drugie, jak zauważyli ekonomiści z mBanku, niektóre z dokonywanych dziś wydatków na towary zastępują przyszłe wydatki na usługi, które zaliczane są do szeroko rozumianej konsumpcji, będącej składową PKB. Dotyczy to przede wszystkim wydatków na meble, sprzęt RTV i AGD, które zwiększyły się w maju rok do roku o 14,4 proc. po spadku o niemal 17 proc. rok do roku w poprzednich dwóch miesiącach. Ten najlepszy od połowy 2019 r. wynik sugeruje, że Polacy zamierzają więcej czasu spędzać w domach, unikając np. kin i restauracji.

Analitycy mBanku podkreślają też, że nawet gdyby konsumpcja wracała do normalności szybciej od dotychczasowych oczekiwań, to będzie prowadziła do odbicia importu, co z kolei będzie osłabiało pozytywny wpływ wyników handlu zagranicznego na dynamikę PKB. Najprawdopodobniej jednak ożywienie konsumpcji tłumiła będzie pogarszająca się sytuacja na rynku pracy.

Zapomnijmy o boomie

„W kolejnych miesiącach powrót do boomu konsumpcyjnego sprzed epidemii będzie trudny. Dane sugerują, że w czerwcu konsumenci odwiedzali sklepy o kilkanaście procent rzadziej niż przed kryzysem. Około 50 proc. właścicieli sklepów w galeriach handlowych uważa, że obecnie ich działalność jest nieopłacalna i szybko się to nie zmieni. Wciąż wysoki poziom zachorowań na Covid-19 w Polsce zwiastuje dalszą ostrożność konsumentów. W kolejnych miesiącach na zachowania konsumentów wpływać będzie także niepewność związana z rynkiem pracy" – skomentowali Piotr Popławski i Rafał Benecki z ING Banku Śląskiego. „Już majowe dane pokazały silny spadek dynamiki płac i zatrudnienia. Duży pakiet fiskalny uruchomiony przez polski rząd zapewne ograniczył skok bezrobocia, a zatem i spadek skłonności do wydawania, niemniej epidemia i spowolnienie gospodarcze odcisną swoje piętno na zachowaniach gospodarstw domowych jeszcze przez wiele miesięcy" – dodali.

Tego samego zdania są ekonomiści z Banku Ochrony Środowiska, którzy zwyciężyli w trzech ostatnich edycjach konkursu krótkoterminowych prognoz makroekonomicznych „Parkietu" i sformułowali najcelniejszą prognozę sprzedaży detalicznej w maju. Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy sprawi ich zdaniem, że do wzrostów w ujęciu rok do roku sprzedaż detaliczna wróci dopiero w ostatnich miesiącach br.

Minorowe nastroje

Wspomniane wyniki ankietowych badań GUS wśród firm sugerują, że także firmy handlowe nie patrzą w przyszłość z dużym optymizmem. Wskaźnik koniunktury w tej branży wzrósł w czerwcu do -25,4 pkt z -39,4 w maju, ale pozostał wyraźnie poniżej długookresowej średniej na poziomie -3,8 pkt. Podobnie jest w przypadku wskaźnika nastrojów konsumentów. W czerwcu, jak informował GUS w zeszłym tygodniu, wzrósł on do -19,4 pkt z -30,1 pkt w maju i -36,4 pkt w kwietniu. Pozostał jednak na poziomie notowanym poprzednio w latach 2013–2014, gdy stopa bezrobocia w Polsce była dwucyfrowa.

Grzegorz Maliszewski główny ekonomista Banku Millennium

Dobre wyniki sprzedaży, szczególnie dóbr trwałego użytku, wiążą się częściowo z zaspokajaniem zaległego popytu z okresu lockdownu. Perspektywy na przyszłość obarczone są jednak niepewnością. Będą one pod wpływem rosnącego bezrobocia i wyhamowania dynamiki płac. Należy też pamiętać o tym, że wciąż znacznie niższa niż przed rokiem jest zapewne konsumpcja usług.

Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła w maju o 14,9 proc. w stosunku do kwietnia, a po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych aż o 17,4 proc. To oznacza, że odrobiła już w dwóch trzecich spadek z marca i kwietnia (łącznie zmalała w tym okresie o 26 proc.), gdy handel paraliżowały ograniczenia wprowadzone przez rząd w celu stłumienia epidemii koronawirusa.

Pomimo odbicia sprzedaż detaliczna była w maju wciąż o 7,7 proc. niższa niż w tym samym okresie ub.r. To jednak i tak wynik zaskakująco dobry w świetle tego, na co wskazywały m.in. dane z banków dotyczące płatności kartami oraz statystyki dotyczące ruchu w galeriach handlowych. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wskaźnik ten – stanowiący miarę wydatków na towary w jednostkach handlowych zatrudniających co najmniej dziesięć osób – zmalał w maju o 12 proc. rok do roku, po bezprecedensowym załamaniu o 22,9 proc. w kwietniu. Zaledwie sześciu spośród 25 uczestników ankiety spodziewało się jego zniżki o mniej niż 10 proc. Majowy wynik okazał się też lepszy od marcowego, gdy sprzedaż zmalała o 9 proc. rok do roku, choć ograniczenia w handlu zostały wprowadzane w połowie tamtego miesiące, a wcześniej wiele gospodarstw domowych robiło zakupy na zapas.

Handel
Znowu szykują się drogie święta. Co zdrożało najmocniej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel
Wojna handlowa wpędza sklepy w długi
Handel
To będą drogie święta. I musimy się do tego przyzwyczaić
Handel
Zalando chce przejąć konkurencyjny sklep internetowy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Handel
Polacy ruszyli na luksusowe zakupy