Cztery jedynki w dacie zobowiązują. Każdy, kto jest sam, może sobie do woli folgować i sprawiać prezenty. Święto singli powoduje, że sprzedawcy towarów notują rekordowe zyski, a największe obroty mają platformy internetowe.
Gigant liczy
Każdy patrzy na Alibabę. Chiński potentat w dziedzinie e-handlu bił we wrześniu rekordy podczas nowojorskiego IPO, następnie podgrzewał oczekiwania przed listopadem pierwszymi po debiucie giełdowym raportami kwartalnymi, wreszcie opatentował chińską nazwę święta singli. Gdy w Chinach wybiła północ 11 listopada, rozpoczęło się wielkie liczenie zysków. Spływające informacje przypominają te z telewizyjnego studia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Kolejne miliony złotych pojawiają się na specjalnych kołowych liczydłach, a w Państwie Środka Alibaba donosi o notowanych zyskach.
Pierwsze szacunki zakładały, że 11.11.2014 przyniesie około 10 mld dolarów. Miało być to blisko dwa razy więcej niż rok wcześniej, ale prognozy analityków i tak zakładały optymistyczny wariant poziomu szaleństwa zakupowego chińskich konsumentów. Wszak gospodarka Chin zwalnia i ten spadek popytu musi gdzieś być widoczny. Jednak po pierwszych dwóch minutach po godzinie 0:00 wyświetlacz w centrali Alibaby w mieście Hangzhou pokazał obrót w wysokości miliarda juanów. To około 163 mln dolarów. Pierwsza godzina transakcji przyniosła handel na poziomie 11 miliardów juanów (wszech obecne jedynki), czyli równowartość 1,8 mld dolarów. Jakby nie liczyć, wychodzi 30 mln dolarów na minutę.
Plany Alibaby na 2014 rok były od początku o wiele poważniejsze niż do tej pory. Miało być nie tylko po chińsku, ale bardziej światowo. Zainteresowanie międzynarodowego konsumenta miało wzbudzić pojawienie się na amerykańskiej giełdzie, znakomite wyniki, no i jeszcze lepszy PR. W święcie e-handlu miała brać aktywnie platforma AliExpress, która umożliwia klientom spoza kraju kupować u chińskich sprzedawców. Na mapie świata wyświetlanej w centrali firmy podświetlają się miejsca, z których pochodzi aktualnie najwięcej zamówień. Podczas pierwszej godziny pojawiały się zlecenia z Hongkongu, Stanów Zjednoczonych i Tajwanu. Już 170 państw coś kupiło dla siebie podczas tegorocznego święta.
Reszta świata kupuje
Święto singli rocznik 2014 będzie rekordowe, tego trendu nie da się zatrzymać. W 2013 roku zamówienia wyniosły 36 mld juanów w ciągu 24 godzin, w tym podczas pierwszej osiągnięto wspominane 11. 2013 wobec 2012 przyniósł o 90 proc. większe obroty. Czego można zatem spodziewać się tym razem? Wyników iście astronomicznych. Kluczem do sukcesu jest namówienie świata, by kupował właśnie tego jednego, jedynego, poczwórnie jedynkowego dnia. W tym roku w chińskim szaleństwie bierze udział 27 tysięcy sprzedawców, dla niektórych ten jeden dzień stanowi nawet 15 proc. rocznego obrotu. Alibaba może tylko liczyć zyski. W zależności od platformy, Taobao (wszystkie marki) albo Tmall (ekskluzywne) pobiera dla siebie prowizję w wysokości 5 lub 3 proc. Do tego jeszcze warto się w imperium Alibaby reklamować, bo gdy dotrze się do klienta w dniu jego święta, zyski mogą być jeszcze bardziej astronomiczne.