Aktualizacja: 20.09.2015 23:08 Publikacja: 20.09.2015 22:00
Słynna La Rambla w Barcelonie to ulubionione miejsce wszystkich przyjezdnych
Foto: AFP
Sezon się jeszcze nie skończył. Przełom września i października jest najlepszy do zwiedzania. Nie jest już tak gorąco jak w pełni lata. Do Barcelony przyjedzie w tym roku ponad 8 mln turystów. Do dużo mniejszej Lizbony ponad 4 mln, czyli ponadsześciokrotnie więcej, niż wynosi liczba mieszkańców. Tyle samo do Wenecji, gdzie mieszka 55 tys. osób i wszystko trzeba dowieźć z lądu.
Dla tych trzech miast turystyka to błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie, bo tak nie da się żyć, ale chociaż jest z czego. Każdemu z tych miast turystyka przynosi przynajmniej 20 proc. wpływów do budżetu. Turyści robią zakupy, płacą podatki, choć zdaniem władz miejskich wydają za mało. Dla Barcelony jest to 300 euro na statystycznego gościa, podobnie w Wenecji, w Lizbonie o 100 euro mniej, bo jest zdecydowanie taniej. Władze tych miast chcą ograniczyć napływ turystów przyjeżdżających na dwa–trzy dni i wielkich grup wycieczkowych, które przypływają statkami. I nie wydają prawie nic.
Chcesz dostać miliard dolarów? Przyleć do Moskwy i stań na trybunie obok dyktatora poszukiwanego międzynarodowym...
W piątek w Nancy Polska ma podpisać traktat z Francją. Ma on być także podstawą do pogłębienia współpracy w sekt...
Polska ma się stać zagłębiem najbardziej zaawansowanych technologii, niezależnym od zagranicznych dostawców. Weh...
Amerykański bank centralny, zgodnie z oczekiwaniami rynku, utrzymał główną stopę procentową w przedziale 4,25-4,...
Podczas gdy rosyjskim dyktator nawołuje Rosjanki, by rodziły po 6-8 dzieci, tak jak w carskiej Rusi, setki tysię...
W debacie o rynku pracy nie można zapominać o człowieku. Ideałem dla większości pozostaje umowa o pracę, ale technologie i potrzeba elastyczności oferują nowe rozwiązania.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas