Ostatnie trzy miesiące ubiegłego roku przyniosły dalszy spadek japońskiego PKB. W ujęciu rok do roku wartość gospodarki Kraju Kwitnącej Wiśni zmniejszyła się o 1,4 proc. i jest to przede wszystkim efekt spadającej konsumpcji.

Słaby odczyt możemy śmiało dopisać do coraz dłuższej listy problemów, z jakimi borykają się obecnie władze w Tokio. Ożywienie gospodarcze ciągle omija trzecią gospodarkę świata i wszelkie próby pobudzenia nie przyniosły jak dotąd rezultatów. Premier Japonii Shinzo Abe liczył, że uda mu się zrównoważyć spadek konsumpcji pobudzając eksport. Jego plany pokrzyżowała sytuacja gospodarcza w regionie. Chiny, druga potęga gospodarcza świata, mają własne kłopoty, a te odbijają się na kondycji całego Dalekiego Wschodu, głównego odbiorcy japońskich towarów.

W obecnej sytuacji otwarte pozostaje pytanie, co zrobi Tokio. Eksperci patrzą w stronę Banku Japonii. Analitycy spekulują, że w najbliższej przyszłości możemy spodziewać się startu kolejnego programu luzowania ilościowego. Byłaby to jedna z niewielu opcji, jaka pozostała do dyspozycji. Ekonomiści zwracają uwagę, że po tym jak w ubiegłym tygodniu Bank Japonii zdecydował się wprowadzić ujemne stopy procentowe, instytucji powoli kończą się opcje wywierania wpływu na gospodarkę.