Przez osiem dni stycznia ponad 306,6 tys. osób zachorowało na grypę lub było o nią podejrzanych. W grudniu to prawie 1,25 mln osób. Dane z tego tygodnia będą miarodajne do określenia, na jakim etapie epidemii obecnie jesteśmy – uważa Ministerstwo Zdrowia. Będzie można stwierdzić, czy szczyt zachorowań mamy za sobą i był – jak przypuszczają specjaliści – na przełomie roku, czy może dopiero nastąpić na przełomie lutego i marca.
Czytaj więcej
Każda epidemia oznacza dodatkowe koszty dla pacjentów i firm. Obecnie trwająca może kosztować polską gospodarkę nawet ponad pół miliarda złotych miesięcznie.
Jest to ważne nie tylko dla potencjalnych chorych, ale także dla firm i gospodarki. Każdy pacjent, którego chorobę zapisano w danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH przypuszczalnie kupił leki. Dorośli dostali zwolnienia lekarskie na siebie i na chorujące dzieci. Część osób skorzystała z pomocy prywatnej służby zdrowia. To są bezpośrednie koszty epidemii, które najłatwiej oszacować, ale są także koszty pośrednie: nowej organizacji pracy w firmach, znalezienia zastępstwa czy obniżonej wydajności osób, które pracują mimo choroby.
Na podstawie danych o liczbie chorych w pierwszym tygodniu stycznia oszacowaliśmy możliwe koszty epidemii. Mogły wynieść w tym czasie od 131 do 162 mln zł.
Czytaj więcej
Jak powiedział w rozmowie z Radiem Plus wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, „wszystko wskazuje, że jesteśmy w szczycie zachorowań, jeżeli chodzi o grypę”. - Zapadalność w dalszym ciągu jest wysoka, to jest 115 osób na 100 tys. mieszkańców -podkreślił.