Styczniowa nadwyżka w handlu zagranicznym sięgnęła rekordu i wyniosła 60 mld dol. Ale w tym samym miesiącu eksport jednocześnie spadł w porównaniu ze styczniem 2014 o 3,3 proc., import aż o 19,9 proc. To oznacza,że chińscy konsumenci nie tylko zostali w domu, ale i nie kupują także w Internecie. Część tego spadku, to niższe kwoty wydane na zakupy nośników energii, zwłaszcza ropy naftowej węgla,ale i tutaj notuje się spowolnienie. Saudyjczycy nieustannie informują,że obniżają ceny ropy w swoich dostawach do Azji, a Chiny są ich największym klientem. Drastycznie także spada import dóbr luksusowych, bo władze zakazały urzędnikom państwowym kupowania i przyjmowania drogich podarunków. Luksusowe podarunki dla przedstawicieli administracji państwowej i samorządowej przez całe lata były bardzo mile widziane.
Coraz więcej ekonomistów zadaje sobie pytanie, czy taki spadek zagranicznej aktywności Chińczyków, to efekt zamierzonego chłodzenia gospodarki, które zresztą zostało zakończone jesienią 2014, czy też niezależne od polityki państwa, wyraźne spowolnienie gospodarcze.
Spadek importu jest najgłębszy od maja 2009 roku, kiedy chińskie firmy spowolniły produkcję i gwałtownie wyprzedawały swoje zapasy. Ale z kolei wyniki eksportu nie były tak złe od marca 2014. Rząd prognozuje na ten rok wzrost PKB o 7 proc., czyli o 0,4 pkt proc mniej, niż w 2014.
Analitycy podkreślają,że zazwyczaj w Chinach i większości krajów Azji Wschodniej dane styczniowe i lutowe są wypaczone z powodu zwiększonej aktywności handlowej przez Nowym Rokiem. Ale w tym roku wypada on 3 tygodnie później, niż w 2014 bo dopiero 19 lutego. W tej sytuacji styczniowy import powinien być znacznie wyższy, a nie notować dwucyfrowy spadek.
Po danych z początku widać,że wdrażany od początku roku program stymulowania gospodarki połączony z poluzowaniem w polityce pieniężnej jeszcze nie przynosi rezultatów.