"Najpierw powoli, jak żółw– ociężale, ruszyła maszyna po szynach ospale. Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, i kręci się, kręci się koło za kołem, i biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej" - słowa z wiersza Juliana Tuwima dobrze oddają to, co działo się podczas wtorkowej sesji na warszawskiej giełdzie. WIG20 zdobywał kolejne poziomy powoli, ale efekt końcowy okazał się zadowalający.

WIG20 po trzech wzrostowych sesjach od początku wtorkowych notowań wykazywał ochotę na więcej. Problem jednak w tym, że argumentów i impulsów do wzrostów było jak na lekarstwo. Start sesji - 0,4 proc. na plusie - można było więc uznać za sukces, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę, że na innych europejskich parkietach przeważał jednak kolor czerwony. Mijały kolejne godziny handlu, a układ sił w Europie się nie zmieniał. Największe rynki traciły około 0,5 proc., a nasz parkiet dzielnie bronił swojego dorobku z początku dnia. Byki rozpędzały się powoli, ale w drugiej części dnia była to w zasadzie gra do jednej bramki. Skala wzrostów na naszym rynku przybierała na sile wraz ze zbliżającym się początkiem notowań na Wall Street. W pewnym momencie WIG20 był nawet ponad 1 proc. nad kreską.

Amerykanie co prawda rozpoczęli dzień tylko od symbolicznych wzrostów, ale nie było to w stanie zmącić obrazu naszego parkietu. Do końca dnia byki kontrolowały już sytuację. Ostatecznie WIG20 zamknął dzień 0,9 proc. nad kreską. Seria wzrostowych dni w przypadku tego indeksu została wydłużona do czterech. Główną siłą napędowym warszawskiej lokomotywy była firma PGNiG. Jej akcje podrożały o prawie 4,2 proc. Wszystko to po informacji, że firma jako jedyna ustaliła z Urzędem Regulacji Energetyki taryfy na przyszły rok. Dobrze także prezentowały się akcje Orange Polska, które zyskały ponad 4 proc. Głównym hamulcowym, po raz kolejny zresztą, była firma CCC, której akcje straciły 2,7 proc. Oczywiście fakt, że WIG20 zakończył kolejną sesję wzrostem cieszy, szczególnie jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę fakt, że byliśmy jednym z najsilniejszych parkietów w Europie. Z drugiej strony trzeba też pamiętać, że nasz rynek ma co odrabiać. Patrząc w dłuższym okresie wciąż nie mamy zbyt wiele powodów do zadowolenia. W tym roku nasz rynek nadal wyraźnie przegrywa nie tylko z największymi parkietami, ale także i rynkami, które tak jak Warszawa, zaliczane są do grona rozwijających się. Nie są w stanie zmienić tego nawet ostatnie dni wzrostów.

Dla porządku dodajmy jeszcze, że we wtorek słabiej prezentowały się średnie i małe spółki. mWIG40 zyskał tylko 0,2 proc., a sWIG80 zakończył dzień symbolicznym spadkiem. Obroty na całym rynku wyniosły 950 mln zł.