Miejsce w finałowej dziesiątce zapewniał wynik 24,4 proc. To oznacza, że z 20 000 zł, które każdy uczestnik dostał na start, trzeba było osiągnąć przynajmniej 4874 zł czystego zysku. To nie było łatwe zadanie. Gracze mogli inwestować tylko w spółki z portfela WIG30. W ciągu ostatnich czterech tygodni indeks ten zyskał tylko 3,6 proc.
Zwycięzca pierwszego etapu Parkiet Challenge – Andrzej Bujak, kryjący się pod nickiem andres – pokonał benchmark ponad sześciokrotnie. W ciągu czterech tygodni zarobił 30,7 proc. To oznacza, że do finałowej rozgrywki przystąpi z kapitałem w wysokości 26142,9 zł. Co ciekawe, triumf zapewniło mu konsekwentne trzymanie się jednej pozycji, a mianowicie Playa. – Miałem przemyślaną strategię, na podstawie której selekcjonowałem spółki. Z 30 dostępnych zastanawiałem się nad kilkoma, ale to Play spełniał wszystkie moje kryteria. I mimo że w drugiej połowie maja doszło do korekty notowań, to konsekwentnie trzymałem się tej pozycji – powiedział „Parkietowi" zwycięzca.
Na drugim miejscu uplasował się Jacek Janicki (nick w grze: Jaca) z wynikiem 27,05 proc. Trzeci stopień podium przypadł natomiast Marcinowi Czarneckiemu (nick: martini_007), który wypracował 26,3-proc. stopę zwrotu.
Od początku do końca pierwszego etapu konkursu ulubieńcem uczestników była spółka CD Projekt. Na koniec gry zainwestowano w nią 6,6 mln zł. Nie był to jednak najlepszy wybór do portfela. Przez cztery tygodnie akcje CD Projektu zdrożały tylko o 4 proc. Dla porównania – papiery jednego z hitów ostatnich tygodni, czyli Playa, podrożały w tym czasie o 30,8 proc. W walory telekomu uczestnicy zainwestowali łącznie 1,65 mln zł, co daje mu ósme miejsce pod względem największego zaangażowania kapitału. Najmniej pieniędzy postawiono na ING – zaledwie 234 tys. zł.