Inwestorzy giełdowi na całym świecie z napięciem czekali na czwartkowe, wieczorne wystąpienie Baracka Obamy, prezydenta Stanów Zjednoczonych, na temat wsparcia amerykańskiej gospodarki. Prezydent zapowiedział zaangażowanie kolejnych blisko 450 mld USD na przeciwdziałanie bezrobociu, m.in. poprzez ulgi podatkowe dla pracowników i dla pracodawców i inwestycje infrastrukturalne, w tym modernizację szkół czy linii kolejowych.
Giełda nowojorska nie miała już okazji zareagować na te wiadomości bo handel na niej zakończył się jeszcze przed wystąpieniem Obamy. Czwartkowa sesja za oceanem nie była zatem udana. Indeksy zniżkowały po ok. 1 proc. m.in. z powodu lekkiego zwiększenia liczby
noworejestrowanych bezrobotnych. Rynki zlekceważyły natomiast zaskakująco dobry odczyt o wzroście eksportu w USA o 3,6 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem co skutkowało zmniejszeniem deficytu handlowego.
Inwestorzy azjatyccy pokazali natomiast, że wystąpienie prezydenta USA oraz towarzyszące mu wystąpienie Bena Bernanke, szefa Fed-u ( powtórzył, że w tym miesiącu instytucja rozpatrzy sprawę kolejnego pakietu stymulującego) nie miało dla nich żadnego znaczenia i w piątek pozbywali się akcji. Plan musi być jeszcze bowiem zatwierdzony przez Kongres a to wcale, biorąc pod uwagę słabnącą pozycję Obamy, nie jest takie oczywiste.
Siła rażenia wypowiedzi decydentów amerykańskich okazała się również zbyt słaba dla inwestorów z naszego kontynentu. Giełda londyńska zaczęła dzień na 0,1 –proc. minusie, frankfurcka traciła 0,41 proc. a paryska 0,4 proc.