W dół ciągnęły go przede wszystkim giełda chińska, która po poniedziałkowym dynamicznym wzroście w kolejnych dniach notowała już poważne spadki. Nie zdołały ich nawet powstrzymać czwartkowe dane o poprawiającej się koniunkturze w chińskim przemyśle. W październiku mierzący ją wskaźnik PMI wzrósł do 50,9 pkt z 50,2 pkt miesiąc wcześniej, czyli był najwyższy od siedmiu miesięcy.
Słabo radziła sobie też giełda brazylijska, która w tym roku jest najgorszym miejscem do inwestowania wśród rynków rozwijających się. W poprzednim tygodniu spadła o ponad 1,7 proc., a od początku roku o prawie 11 proc. Inwestorzy mają coraz większe wątpliwości, czy prowadzone z rozmachem inwestycje infrastrukturalne poprzedzające planowane na przyszły rok mistrzostwa świata w piłce nożnej i olimpiadę w 2016 r. przełożą się na poprawę tamtejszej gospodarki. Część projektów wydaje się bowiem całkowicie chybiona, a dodatkowo towarzyszy im olbrzymia korupcja. Rynkom nie podoba się też coraz większe niezadowolenie społeczne. Jego wyrazem były m.in. zeszłotygodniowe demonstracje pracowników sektora naftowego, które zakończyły się starciami z policją.
Na tym tle ponad 2,1-proc. wzrost indeksu WIG20 mógł budzić uznanie. W całości zawdzięczaliśmy go jednak dynamicznym zwyżkom z poniedziałku, gdy warszawski parkiet wspiął się na najwyższe poziomy od stycznia tego roku. Kolejne dni, poza czwartkiem, kończyły się już spadkami, m.in. za sprawą rozczarowujących danych o wrześniowej sprzedaży detalicznej, co wskazuje, że zapał inwestorów do kupowania polskich akcji również osłabł.