Początek czwartkowych notowań sugerował, że po dwóch dniach spadków, szczególnie głębokich w środę, inwestorzy wreszcie będą mogli złapać chwilę oddechu. Szybko okazało się jednak, że nadzieje były płonne. Do głosu, zaraz po starcie sesji, doszli sprzedający. W konsekwencji główne indeksy, które na otwarciu zyskiwały po 0,4-0,5 proc., już o godz. 10 znalazły się na minusach. Do wyprzedaży akcji w Warszawie zachęcały graczy m.in. rozczarowujące doniesienia o majowej sprzedaży detalicznej nad Wisłą, która w porównaniu z zeszłym rokiem powiększyła się o 3,8 proc. zamiast spodziewanych 6,8 proc. W kwietniu tempo wzrostu wynosiło aż 8,4 proc. Negatywnego wydźwięku tej informacji nie zniwelowała nawet wiadomość, że bezrobocie w Polsce skurczył się do 12,5 proc. z 13 proc. miesiąc wcześniej.
W kolejnych godzinach GPW dość wiernie kopiowała zachowanie się głównych giełd zachodnioeuropejskich, które w południe podjęły marsz w górę ale szybko opadły z sił. Ostateczny cios kupującym, którzy chcieli odwrócić losy sesji zadali Amerykanie. Sesja w Nowym Jorku zaczęła się na minusie, mimo że publikowane w czwartek dane makroekonomiczne nie były aż tak słabe. W maju dochody Amerykanów były o 0,4 proc. większe niż miesiąc wcześniej a wydatki wzrosły o 0,2 proc. Liczba nowych bezrobotnych wyniosła 312 tys. czyli o 2 tys. mniej niż tydzień temu.
Fala wyprzedaży, która przeszła przez europejskie parkiety po godz. 16, sprowadziła WIG20 poniżej ważnego psychologicznego wsparcia na poziomie 2400 pkt. Do końca ważyło się, czy indeks największych spółek zakończy czwartek powyżej czy poniżej tej bariery. Ostatecznie finiszował na poziomie 2402,82 pkt., co oznaczało 0,76-proc. przecenę w porównaniu ze środą. WIG30 spadł o 0,63 proc., do 2577,29 pkt. a WIG o 0,54 proc., do 51815,14 pkt. Najlepiej, na niewielkim plusie, wypadł WIG50. Przez cały dzień właściciela na GPW zmieniły papiery za niespełna 0,7 mld zł, czyli 15 proc. mniej niż poprzedniego dnia.
Spadki w Warszawie byłyby jeszcze większe gdyby nie dobra postawa PGNiG. Papiery gazowej spółki podrożały o 1,8 proc. Solidnie, drożejąc 1,1 proc., prezentował się też KGHM. PGE zwyżkowało o 1,6 proc. Listę spadkowiczów, z grona największych spółek, otwierały PKN Orlen (przecena wyniosła 2,5 proc.), Eurocash (2,2 proc.) i PZU (1,9 proc.). Na szerokim rynku przewaga taniejących spółek również była bardzo wyraźna. Na czele tej grupy znalazły się m.in.: Briju (4,2 proc.), Cormay, który pogłębił czteroletni dołek (6,6 proc.) i Asbis (6,3 proc.). Na 1-proc. minusie, finiszowała też GPW, po nominacji Pawła Taborskiego na nowego prezesa. Wśród nielicznych drożejących spółek brylowało Orco, któremu udało się zrestrukturyzować portfel nieruchomości w Czechach i na Słowacji. Papiery dewelopera drożały o 18,7 proc.
Na rynku walutowym przez większą część dnia złoty lekko tracił na wartości do innych walut. Dopiero po południu, gdy nastroje na globalnych rynkach finansowych pogorszyły się, inwestorzy zaczęli ograniczać ekspozycję na naszą walutę. Dlatego po południu euro kosztowało 4,15 zł (wzrost o 0,45 proc.), frank 3,4140 zł (0,5 proc.) a dolar 3,0540 zł (0,7 proc.).