Nie potwierdziły się oczekiwania części analityków, którzy prognozowali, że po poniedziałkowych wzrostach na GPW ruch ten będzie kontynuowany również we wtorek. Sesja została zdominowana przez podaż, jednak aż do końca dnia była nadzieja, że wskaźniki warszawskiego rynku wyjdą jednak na plus.

Inna sprawa, że podaż która kontrolowała przebieg notowań również nie miała ochoty do bardziej zdecydowanego ataku. WIG20 zaczął dzień od 0,3 – proc. spadku i niemal przez cały dzień skala przeceny utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie. Większych ruchów ciężko było szukać także w przypadku indeksu średnich oraz małych przedsiębiorstw. Również jedyne dane makroekonomiczne, które w teorii mogły wprowadzić na rynek większe zamieszanie przeszły praktycznie niezauważone. Niemiecki indeks nastrojów gospodarczych ZEW spadł w sierpniu do poziomu 8,6 pkt. Miesiąc temu było to 27,1 pkt. Co prawda ekonomiści spodziewali się spadku indeksu jednak skala przeszła ich oczekiwania. Średnie prognozy mówiły bowiem o 17 pkt.

Po tych informacjach stało się jasne, że do końca dnia ciężko będzie znaleźć impuls do bardziej zdecydowanych ruchów. Na inwestorach nie zrobił wrażenia również początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to jednak większe zaskoczenie, gdyż indeksy tamtejszego rynku wystartowały nieznacznie poniżej poniedziałkowych poziomów zamknięcia.

Bierność podaży co prawda w ostatnich minutach handlu starali się wykorzystać kupujący. Ich próby na niewiele się jednak zdały. Główne indeksy GPW zakończyły dzień nad kreską. WIG20 stracił ostatecznie 0,1 proc. WIG50 grupujący średnie firmy spadł o 0,4 proc., zaś indeks „maluchów" WIG250 stracił 0,1 proc. Po raz kolejny rozczarowała aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 650 mln zł.

Pocieszający może być fakt, że Warszawa mimo spadkowej sesji i tak całkiem nieźle zaprezentowała się na tyle innych rynków. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu na GPW tracił prawie 1 proc. Francuski CAC40 zniżkował o 0,8 proc.